Sobota
Przetrząsałam właśnie szafę w poszukiwaniu odpowiedniego
stroju na spotkanie z moimi przyziemnymi przyjaciółmi, ale było w niej niewiele
ciuchów oprócz mundurków i strojów do treningu. W końcu jednak zdecydowałam się
najzwyklejszy w świecie komplet: czarne
jeansy i czarna, luźna koszulka z krótkim rękawem.
Upinałam właśnie włosy w luźny warkocz, kiedy do pokoju
wszedł Ryan
- nie mogłeś zapukać?! – pisnęłam wystraszona
- przepraszam – uśmiechnął się zaczepnie – chciałem tylko
spytać, czy jesteś już gotowa.
- tak, już idę – mruknęłam i wyszłam z pokoju zaraz za
Ryanem.
Jego Jeep stał już przy głównym wejściu Akademii. Na dworze
było już dość chłodno, dlatego szybko przebiegłam drogę dzielącą mnie od
samochodu.
- mogłem przecież dać ci bluzę – powiedział wchodząc do
środka i zapinając pas.
- ee tam – rzuciłam. – to tylko woda – Ryan uśmiechnął się
pod nosem.
- ciekawe kiedy następny patrol – zagadnął, kiedy byliśmy
już w drodze, a drzewa za oknami samochodu niemal zlewały się w gładką ścianę z
powodu niemałej prędkości. Ewidentnie Ryan lubił być wszędzie na czas, albo
nawet wcześniej.
- nie wiem, pewnie w weekend wywieszą grafik.
- jacy oni są? – wypalił nagle Ryan, kompletnie zaskoczyło
mnie to pytanie, więc musiałam si upewnić, że dobrze go zrozumiałam.
- Alice i Matt? – pokiwał głową. – cóż, są moimi
przyjaciółmi. Matt jest bardzo opiekuńczy. Gra na gitarze w zespole. Znam go od
zawsze. Alice jest za to szalona. Nigdy nie rozumiała mojej obsesji czarnych
ubrań. – na wspomnienie przyjaciół uśmiechnęłam się. Trochę się za nimi
stęskniłam.
- są razem?
- nieee, Alice chodzi z Rickiem, kolegą Matta.
- nigdy nie miałem długiego kontaktu z Przyziemnymi. Zawsze
otaczali mnie Nocni Łowcy, z Przyziemnymi nie mogłem się widywać, z resztą oni
nie wiedzieli praktycznie o naszym istnieniu. Tylko wszyscy powtarzali, że nie
możemy wyjawiać im nic o Świecie Cieni.
- musisz zachowywać się normalnie. Tylko nie mów nic, co
może wzbudzać ich podejrzenia, ani słowa o Nephilim, Runach, wampirach,
wilkołakach, czarodziejach, Faerie i demonach. Dla nich ten świat istnieje
tylko w książkach i filmach, niech tak pozostanie.
W tym momencie wjechaliśmy na parking restauracji, w której
miałam spotkać się z przyjaciółmi. Ryan odwrócił się od kierownicy i spojrzał
mi w oczy. – Cecily, może lepiej będzie, jeżeli pójdziesz do nich sama. Zadzwoń
kiedy będę miał po ciebie przyjechać.
- okay – westchnęłam. Może rzeczywiście nie jest jeszcze
gotowy na spotkanie z Przyziemnymi.
Wyszliśmy z samochodu, nagle tuż obok mnie,
jak spod ziemi, wyrośli Alice i Matt.
- matko, Cecily! – usłyszałam krzyk przyjaciółki - ale się zmieniłaś! A to kto? – spojrzała na
Ryana stojącego przy drzwiach kierowcy.
- Matt, Alice, to Ryan. Też chodzi do Akademii. – Matt uścisnął rękę z Ryanem, który już
ewidentnie nie czuł się swobodnie w ich towarzystwie.
- ja już może pojadę. Daj znać, kiedy będziesz chciała
wracać – posłał mi zadziorny uśmiech mówiący „powodzenia z Przyziemnymi!” i
odjechał z piskiem opon i widocznym wyrazem ulgi na twarzy.
Alice wzięła mnie pod rękę i poszliśmy w stronę restauracji.
- opowiadajcie, co tam u was? Jak wam mija ten rok beze
mnie?
- ledwo udaje nam się tam przeżyć! Nauczycielom jeszcze
bardziej odwala. Niedługo mam urodziny, mam nadzieję, że uda ci się wyrwać ze szkoły i przyjść,
szykuje się niezła impreza – Alice trajkotała nie dopuszczając Matta do głosu. Ten
jednak w końcu przerwał jej i z trudem opanowując irytację, powiedział
- a jak tobie podoba się nawa szkoła? – w głowie przemknęła
mi masa odpowiedzi, jednak nie podzielę się z nimi moimi prawdziwymi
przemyśleniami co do technik zabijania demonów.
- jest świetna – powiedziałam w zamian. – czuję się tam jak
członek jednej wielkiej rodziny.
- a Ryan jest twoim ulubionym starszym bratem? – zapytała kąśliwie
Alice, unosząc przy tym dwuznacznie brwi.
- można tak powiedzieć – wzruszyłam ramionami. – nie wiem,
co z tego wyjdzie
- daj spokój kochana – Alice przybrała ton obeznanej przyjaciółki który zawsze
doprowadzał mnie do szału. – nie widzisz jak na ciebie patrzy?
- może i tak, ale wydaje mi się, że coś przede mną ukrywa. Rzeczy,
o których niekoniecznie chciałabym wiedzieć.
- przecież nie jest chyba żadnym kanibalem. Co najwyżej
seryjnym mordercą, ale większość uczniów waszej szkoły tak wygląda. Bez urazy. Ale
sama wiesz, o co chodzi, te tatuaże, mięśnie i skórzane kurtki… - nie wiem, czy
słowa Alice mnie pocieszyły. Chyba wręcz przeciwnie.
- właśnie, Cecily, nie mówiłaś, że zrobiłaś sobie tatuaż. –
kurde, zapomniałam go zamalować podkładem! Wiedziałam, że będą pytać o moją
Runę Wzroku, trzeba wymyślić jakąś wymówkę.
- to częsty tatuaż w naszej szkole. Moi rodzice też go mają,
tak samo Ryan. Jest modny w naszych stronach – wiedziałam, jak słabo to
zabrzmiało, ale musieli się nacieszyć tym kłamstwem. Dobrze, że pozostałe Znaki
są zakryte pod kurtką, nie mam ochoty opowiadać im ich zmyślonych historii.
- mnie to tam bardziej wygląda na jakiś znak przynależności
do mafii – syknęła przyjaciółka
- daj spokój, Alice – westchnął zażenowany Matt.
Zanim przyjaciele zdążyli się pokłócić, do restauracji wpadł
poddenerwowany Ryan. Miał rozczochrane włosy i nierówny oddech, jakby przebiegł
dwa kilometry zanim się tu dostał.
Przeczesał
wzrokiem całe pomieszczenie zanim trafił na mnie. Trzema susami pokonał
dzielącą nas odległość i szepnął mi na ucho
- sytuacja awaryjna, uwolnij się od Przyziemnych – był poważny,
dlatego szybko pożegnałam się z przyjaciółmi.
- Alice, Matt, to pilna sprawa. Niestety muszę już iść, mam
nadzieję, że niedługo się zobaczymy – odeszłam od stolika i dogoniłam
wychodzącego już Ryana. Chłopak podszedł pewnym krokiem do swojego samochodu,
otworzył bagażnik i wyjął z niego łuk, cztery Serafickie Ostrza i kilka
krótkich noży do rzucania.
- szykuje się zabawa – powiedział z ogromnym uśmiechem na
twarzy jak dziecko wchodzące do Disneylandu.
Też chce do Disneylandu z Ryanem <3 Wiesz, chyba zapomniałaś, że "ich" świat spotykamy również w grach i cudnych opowiadaniach xD No, to teraz gdy podzieliłam się tym ze światem mogę iść nadrabiać rozdziały. Głupia ja znowu zapomniała... Ale, cóż przesyłam pokłady nieużywanej weny → → → → wena ← ← ← ←
OdpowiedzUsuńDziękuję za przesłaną wenę, już czuję, że dotarła do mnie - zaraz lecę pisać kolejne rozdziały! ❤
Usuń