dzień dobry, dzisiaj trzeci rozdział opowiadania. troszkę historii Daniela :) miłego czytania :*
- no dobrze, zacznijmy od początku. Urodziłem się w 1848
roku w Mystic Falls. Adam jest naprawdę moim bratem, też jest wampirem. Został
nim rok wcześniej ode mnie, w 1863 r. walczył na froncie podczas wojny
secesyjnej i prawie zginął, jednak uratował go jego przyjaciel, który jak się
okazało był wampirem. Rok po tym wrócił do domu i ja wiedziałem, że jest jakiś
inny, zupełnie tak jak ty to wyczułem.
Niedługo po jego powrocie zachorowałem na zapalenie płuc. Przemienił
mnie i tym samym uratował. Od tego czasu trzymamy się razem, od czasu do czasu
zmieniamy mieszkania, nazwiska. tym razem postanowiliśmy wrócić do rodzinnego
domu i pozostać przy naszym nazwisku.
- czyli nazywacie się Salvatore, prawda?
- tak, to nasze prawdziwe nazwisko. Jesteśmy jedną z rodzin
Założycieli. – wszystko mi się zgadzało, ale…
- czy pan i pani Salvatore nie zostali zamordowani?
- tak, to prawda, nie jest to rozdział z mojej historii, z
którego jestem szczególnie dumny. Ale niczego nie żałuję. – odpowiedział.
Zauważyłam nutkę nienawiści w jego głosie. Ale jakoś nie chciałam drążyć tego
tematu. I tak już zadziwiająco dużo mi powiedział.
- więc Adam… od razu zauważyłam, że jest z nim coś nie tak.
Wydawał mi się taki… staromodny.
- hahaaha, masz rację, mówiłem, że Adam jest sztywny! –
kiedy się uśmiechał, jeden kącik ust wędrował trochę wyżej. Wyglądało to
uroczo. Chciałam znowu go pocałować, ale stwierdziłam, że jeszcze na to za
wcześnie. Spojrzałam za okno i zobaczyłam, że jest już ciemno. O nie!
- chyba muszę się już zbierać. Zaraz będzie całkiem ciemno.
Potwory nie śpią – mrugnęłam do niego. Wybuchnął śmiechem
- hahaha, masz rację, ale ja mimo wszystko lubię spać – odmrugnął
do mnie. Chyba się zakochałam – odprowadzę cię, nie ma mowy, żeby taka piękna
dziewczyna chodziła po mieście w nocy.
Wstaliśmy i ubraliśmy się. Gdy szliśmy Daniel złapał mnie za
rękę. To było takie słodkie! Ale dziwiłam się, że tak szybko poszło… nie mniej
nie zamierzam narzekać! Dotarliśmy pod mój dom.
- teraz już wiesz, gdzie mieszkam. Co zrobisz z tym faktem?
Skąd mam wiedzieć, że nie przyjdziesz mnie skrzywdzić? – zapytałam z
niepokojem, który wkradł mi się do głowy. Instynkt samozachowawczy, w końcu
Daniel jest wampirem w pełnym tego słowa znaczeniu!
- po pierwsze, jak mógłbym skrzywdzić jedyną dziewczynę,
która mnie rozumie i w której, kurczę, chyba się zakochałem? Po drugie –
musiałbym mieć od ciebie zgodę na wejście do tego domu. I po trzecie, jakbym
chciał cię skrzywdzić, już byś nie żyła .. – spojrzał na mnie z groźnym
błyskiem w oku i z niewyobrażalną szybkością schylił się … i mnie pocałował.
Serce ze strachu niemal wyskoczyło mi z piersi. Dopiero po kilku sekundach
oddałam pocałunek.
- do zobaczenia w szkole, Cecily. Poczekam, aż wejdziesz do
domu. – rzeczywiście poczekał, a kiedy zamknęłam drzwi i spojrzałam przez
okienko w nich, już go nie było. No tak, szybkość wampira.