czwartek, 23 lipca 2015

rozdzial III

dzień dobry, dzisiaj trzeci rozdział opowiadania. troszkę historii Daniela :) miłego czytania :*

- no dobrze, zacznijmy od początku. Urodziłem się w 1848 roku w Mystic Falls. Adam jest naprawdę moim bratem, też jest wampirem. Został nim rok wcześniej ode mnie, w 1863 r. walczył na froncie podczas wojny secesyjnej i prawie zginął, jednak uratował go jego przyjaciel, który jak się okazało był wampirem. Rok po tym wrócił do domu i ja wiedziałem, że jest jakiś inny, zupełnie tak jak ty to wyczułem.  Niedługo po jego powrocie zachorowałem na zapalenie płuc. Przemienił mnie i tym samym uratował. Od tego czasu trzymamy się razem, od czasu do czasu zmieniamy mieszkania, nazwiska. tym razem postanowiliśmy wrócić do rodzinnego domu i pozostać przy naszym nazwisku.
- czyli nazywacie się Salvatore, prawda?
- tak, to nasze prawdziwe nazwisko. Jesteśmy jedną z rodzin Założycieli. – wszystko mi się zgadzało, ale…
- czy pan i pani Salvatore nie zostali zamordowani?
- tak, to prawda, nie jest to rozdział z mojej historii, z którego jestem szczególnie dumny. Ale niczego nie żałuję. – odpowiedział. Zauważyłam nutkę nienawiści w jego głosie. Ale jakoś nie chciałam drążyć tego tematu. I tak już zadziwiająco dużo mi powiedział.
- więc Adam… od razu zauważyłam, że jest z nim coś nie tak. Wydawał mi się taki… staromodny.
- hahaaha, masz rację, mówiłem, że Adam jest sztywny! – kiedy się uśmiechał, jeden kącik ust wędrował trochę wyżej. Wyglądało to uroczo. Chciałam znowu go pocałować, ale stwierdziłam, że jeszcze na to za wcześnie. Spojrzałam za okno i zobaczyłam, że jest już ciemno. O nie!
- chyba muszę się już zbierać. Zaraz będzie całkiem ciemno. Potwory nie śpią – mrugnęłam do niego. Wybuchnął śmiechem
- hahaha, masz rację, ale ja mimo wszystko lubię spać – odmrugnął do mnie. Chyba się zakochałam – odprowadzę cię, nie ma mowy, żeby taka piękna dziewczyna chodziła po mieście w nocy.
Wstaliśmy i ubraliśmy się. Gdy szliśmy Daniel złapał mnie za rękę. To było takie słodkie! Ale dziwiłam się, że tak szybko poszło… nie mniej nie zamierzam narzekać! Dotarliśmy pod mój dom.
- teraz już wiesz, gdzie mieszkam. Co zrobisz z tym faktem? Skąd mam wiedzieć, że nie przyjdziesz mnie skrzywdzić? – zapytałam z niepokojem, który wkradł mi się do głowy. Instynkt samozachowawczy, w końcu Daniel jest wampirem w pełnym tego słowa znaczeniu!
- po pierwsze, jak mógłbym skrzywdzić jedyną dziewczynę, która mnie rozumie i w której, kurczę, chyba się zakochałem? Po drugie – musiałbym mieć od ciebie zgodę na wejście do tego domu. I po trzecie, jakbym chciał cię skrzywdzić, już byś nie żyła .. – spojrzał na mnie z groźnym błyskiem w oku i z niewyobrażalną szybkością schylił się … i mnie pocałował. Serce ze strachu niemal wyskoczyło mi z piersi. Dopiero po kilku sekundach oddałam pocałunek.
- do zobaczenia w szkole, Cecily. Poczekam, aż wejdziesz do domu. – rzeczywiście poczekał, a kiedy zamknęłam drzwi i spojrzałam przez okienko w nich, już go nie było. No tak, szybkość wampira.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz