hejka, dzisiaj rozdział troszkę później, to przez szkołę :/ podejrzewam, że teraz rozdziały będą pojawiały się właśnie w piątek, tak będzie wygodniej zarówno dla mnie, jak i dla Was :)
komentarze można dodawać także anonimowo, mam nadzieję, że przekona to Was do zostawienia małego śladu po sobie ;) miłego czytania
Następnego dnia obudził mnie budzik. 7:00. Byłam strasznie
zmęczona. Kompletnie nie pamiętałam, co się wczoraj działo. Zaraz, zaraz..
Daniel, kły, krew. No tak, teraz wszystko do mnie wróciło.
Wstałam z łóżka i weszłam do łazienki. Szybki prysznic jak zawsze pomógł
mi dojść do siebie. Odwinęłam chusteczkę z nadgarstka. Zauważyłam dwie dziurki,
ślady po zębach Daniela. Czyli jednak mi się to nie przyśniło. Tym lepiej. Rodziła
się między nami szczególna więź. Z każdą chwilą kochałam go jeszcze bardziej,
chociaż byłam świadoma tego, jak krótko
się znamy. Ale mamy XXI wiek.
Przemyłam ranki i spryskałam je środkiem dezynfekującym. Powoli
zaczynały się goić.
O 7:50 do drzwi zadzwonił Daniel. Znów miał ze sobą
krwistoczerwone róże. Patrzeliśmy sobie w oczy. Po kilku minutach powiedział –
Cecily, może wejdziemy na chwilę do środka? To słońce strasznie mnie irytuje.
- oh, jasne, nie ma… - nie dokończyłam, bo przecisnął się
obok i już siedział w kuchni na krześle. - ….
Sprawy.
- przepraszam, ale to naprawdę jest straszne.
- może jakbyś przestał ubierać się na czarno to byłoby
lepiej? – zaczepiłam go
- nie, to .. genetyczne, można powiedzieć. Poza tym w
czarnym wyglądam olśniewająco – podbiegłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- taaaak, to prawda.. – Daniel pocałował mnie w szyję.
Poczułam, że chcę, żeby mnie ugryzł. Teraz, w tej chwili. Jednak on oderwał się
na chwilę i spojrzał mi w oczy
- jeśli chcemy zdążyć do szkoły, musimy już iść. Poza tym,
masz dzisiaj przesłuchanie, a nie chcesz chyba zasnąć na scenie?
- w sumie masz rację. Chodźmy już. – wstałam i podniosłam
plecak z podłogi.
…
Po szkole poszliśmy na Lawson Street. Usiedliśmy z Danielem
w kuchni. Teraz on przygotowywał mi coś, co nazywał „zapiekanką mistrza
Daniela”. Nie wiem co to było, ale pachniało wspaniale.
Kiedy już zjadłam, rozmawiałam z nim o dzisiejszym
przesłuchaniu. Nagle do kuchni wpadł Adam, starszy brat Daniela. Byli trochę od
siebie różni. Daniel miał czarne, krótkie (aktualnie lekko przydługie), proste
włosy, a Adam troszkę dłuższe blond loki. Obaj byli szczupli, ale umięśnieni.
Zauważyłam, że Adam był wyższy od Daniela. Z charakteru natomiast byli jak
ogień i woda. Daniel – lekko arogancki, dowcipny, lubił bycie wampirem, a jego
brat – miły, grzeczny, nie mógł pogodzić się z tym, kim jest.
- oooo, dzień dobry, Cecily. Nie byłem pewien, czy jeszcze
tu kiedyś wrócisz. Znajomości Daniela zazwyczaj.. nie trwają zbyt długo. –
chyba rozumiałam o czym on mówi. Wolałam jednak nie wnikać.
- Ad, ona wszystko wie. Nie musisz niczego ukrywać.
- mimo wszystko nie jestem przekonany, czy młoda dama
powinna o tym słuchać.
- człowieku, żyjemy w XXI wieku, ogarnij się. Ale masz
rację, te szczegóły sobie podarujemy. – przyznał rację bratu.
- więc wiesz o wszystkim, a mimo to nie uciekłaś? – Adam
zwrócił się do mnie - Brawa dla ciebie,
jeszcze nikt nie przyjął tego z takim spokojem. Nawet nasi rodzice. - to mówiąc, spojrzał na Daniela, który niespokojnie
poruszył się na krześle. – A niektórzy z nas nie mogą znieść myśli, że nie są
akceptowani.
- skończ, okay? Akurat o tym nie wie. I pewnie prędko się
nie dowie. – Daniel był zdenerwowany.
- ach tak? Mówisz jej o wszystkim, tylko nie o tym, co
stawia cię w złym świetle? I jeszcze ją gryziesz? A co jakbyś ją zabił? Też tak
beztrosko byś do tego podszedł? Jak zawsze? – Adam już nie wytrzymał. Krzyczał
na Daniela, który tylko siedział i patrzył na brata ze zdziwieniem w oczach. To
jeszcze bardziej rozwścieczyło Adama. Postanowiłam interweniować. Musiałam mu
powiedzieć, że nie zrobił tego wbrew mojej woli.
- Adam, właściwie to ja…- ale nie słyszał. Albo mnie
ignorował. Nadal krzyczał na brata, wykrzykiwał, jaki Daniel był nieostrożny,
kiedy mnie ugryzł. Chwyciłam szklankę z wodą i chlusnęłam nią Adamowi w twarz.
To go ocuciło.
- jeżeli nazywasz mnie damą, to traktuj mnie jak damę! A
teraz słuchaj. Daniel tego nie chciał. Mówił, że musi wyjść, a ja go
zatrzymałam. Zaproponowałam mu, żeby
mnie ugryzł, a on był temu przeciwny – co nie było do końca prawdą, ale akurat
tego Adam nie musiał wiedzieć. – więc proszę, ogarnij się. – dopiero teraz
zauważyłam, że Daniel skręca się ze śmiechu na swoim krześle.
- jejku, musielibyście się zobaczyć! To wyglądało
przekomicznie! – spojrzeliśmy z Adamem na siebie i też wybuchliśmy śmiechem. W
taki oto sposób został zaakceptowany nasz nietypowy związek.
Blondyn? Ooooj. Trochę inaczej go sobie wyobrażałam ale i tak cudnie😉. Rozdział jak zwykle świetny, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńRozdział napisałam dość dawno, więc tak już zostało 😉 ale w następnych rozdziałach nie będzie nic związanego z jego włosami, więc Twoja wyobraźnia będzie mogła swobodnie pracować 😂
Usuń