siedząc jak typowa pisarka, na łóżku, pod kocem, z laptopem przede mną i gitarą po boku, doszłam do wniosku, że czas leci bardzo szybko... ledwie zdecydowałam się na opublikowanie opowiadania, a tu już drugi rozdział trzeciego z kolei...
Koncert trwał długo, więc mimo tego, że mama prosiła mnie, żebym nie wracała późno, w domu byłam dopiero około 4 nad ranem. Rodzice już spali, więc rano szykowała się niezła awantura.
Tak mi się przynajmniej wydawało, ale kiedy rano zeszłam na
śniadanie, nie odezwali się na ten temat ani słowem, jedynie tata zapytał – jak
tam koncert?
- świetnie, musicie kiedyś zobaczyć chłopaków jak grają.
Trzy razy bisowali, tak się wszyscy dobrze bawili.
- kiedyś będziemy musieli się wybrać – podsumował tata.
Nagle zadzwonił dzwonek. Mama poszła otworzyć, wróciła po kilku minutach.
- listonosz – oddała listy tacie i usiadła przy stole. Tata
szybko zerknął na listy i okazało się, że jeden z nich zaadresowany był do
mnie. Podając mi go wymienił z mamą spojrzenie. Rozpakowałam kopertę. W środku znajdował się list napisany na ozdobnym
papierze, zapewne drogim.
Droga Cecily Blackthorn
Dyrektor Akademii Johnatana ma zaszczyt zaprosić Panią
Na wykorzystanie trzyletniego stypendium w naszej Akademii.
Będziemy niezmiernie wdzięczni za stawienie się 1 września od godzinie
9:00
Pod znany rodzinie adres.
Amelia Herondale
*wszelkie przybory szkolne i inne wyposażenie dostępne są na miejscu
W kopercie nie było nic więcej, oprócz tej kartki. „Pod
znany rodzinie adres”. Spojrzałam na rodziców –wytłumaczy mi to ktoś?
- chcieliśmy ci powiedzieć już wcześniej, ale nie mogliśmy. Ale
teraz możemy chociaż trochę wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi. Mam
nadzieję, że zrozumiesz.
- okay, słucham – niezbyt mi się podobał taki zwrot akcji.
Co oni przede mną ukrywali?!
- bez zbędnych wstępów – zaczął tata – musisz uwierzyć nam
na słowo. To nie jest żart, więc mam nadzieję, że podejdziesz do tego poważnie.
Zacznijmy od tego, że wbrew temu, co może ci się wydawać, nie jesteśmy w pełni
zwykłymi ludźmi – brzmiało ciekawie, ale nieprawdopodobnie. Jednak mu nie
przerywałam. – wywodzimy się z bardzo starej rasy potomków ludzi i aniołów,
Nephilim, lub jeśli wolisz, Nocnych Łowców. Naszym zadaniem jest ochrona
zwykłych ludzi, których nazywamy Przyziemnymi, przed różnymi Demonami.
Nadążasz?
-tak, tak, ale dlaczego nie powiedzieliście mi tego
wcześniej?
- nie chcieliśmy ryzykować, że ktoś postronny dowie się o
naszym świecie, musisz nam wybaczyć, ale dużo rodziców tak robi. Tak jest
lepiej. – odpowiedziała mama
- okay, a wasze tatuaże? Mają związek z tym wszystkim? –
musiałam zapytać z czystej ciekawości.
- to nie są tatuaże. To Znaki, nazywane też Runami. Każdy z
nich ma jakieś znaczenie i pełni określoną funkcję. Na przykład to oko –
wskazała na Znak umiejscowiony na wierzchu dłoni – pomaga dostrzegać to, co dla
Przyziemnych jest nieosiągalne. Natomiast ten – wskazała na Runę na drugiej
dłoni – oznacza małżeństwo. Dlatego nie nosimy obrączek, to tradycja
Przyziemnych. Run jest o wiele więcej, czego nauczysz się w Akademii. Ah,
prawie bym zapomniała, Runy mogą być stałe, tak jak te dwie, jednak większość z
nich rysuje się za pomocą Steli, ale znikają kiedy spełnią już swoją funkcję.
Co do Steli – wstała i podeszła do komody w salonie, następnie wyjęła podłużne
pudełeczko i podała mi je. – oto twoja Stela. Używaj jej rozważnie i zgodnie z
zaleceniami nauczycieli, w przeciwnym razie możesz zrobić sobie lub komuś
krzywdę – otworzyłam pudełeczko. W środku znajdowała się Stela, czyli srebrna,
niezbyt gruba rurka, długości około 15 centymetrów. Dookoła niej wyryte były
Runy.
- myślę, że na dzisiaj wystarczy, to i tak bardzo dużo
informacji jak na jeden raz – podsumował tata.
Siedziałam
na huśtawce za domem. Zaczynało powoli się ściemniać, a ja nie wiedziałam, co o
tym wszystkim myśleć. Z jednej strony byłam zła na rodziców, że przez tyle lat
mnie okłamywali, ale z drugiej trochę ich rozumiałam. Wychodzi na to, że Alice
miała rację co do tego, że moja rodzina nie jest do końca normalna… jednego dnia jestem zwykłą dziewczyną z nieco
innymi zwyczajami niż znajomi, a następnego dowiaduję się o sobie rzeczy, które
wydają się wręcz niemożliwe.
Usłyszałam jakieś kroki, a po chwili zza domu wyszedł Matt.
- hey, twoja mama mówiła, że cię tu znajdę. – spojrzał na
mnie i uniósł ciemną brew – coś się stało? – kompletnie nie wiedziałam, co mam
mu powiedzieć, przecież nie całą prawdę. Sama wiem mało rzeczy na temat Nocnych
Łowców i nie wiem jak mogłabym mu to wszystko wytłumaczyć. Stwierdziłam, że
powiem mu tylko tyle, ile powinien wiedzieć.
- nie, po prostu będę musiała wyjechać. Dostałam stypendium
w jakiejś szkole z internatem i rodzice zachęcają mnie, żebym skorzystała, bo
oni też tam kiedyś chodzili. Nie wiem o niej wielu rzeczy, nawet tego, gdzie
się dokładnie znajduje. Mam tylko nadzieję, że niezbyt daleko.
- i to tym się tak zmartwiłaś? – Matt objął mnie ramieniem.
Siedzieliśmy na huśtawce jak za dawnych lat, kiedy oboje byliśmy w podstawówce.
Chętnie wróciłabym do tych czasów, wtedy wszystko było takie proste… - nie martw się, ja i Alice zawsze będziemy
cię wspierać. To, że wyjedziesz, nie znaczy przecież, że zrywamy kontakt na
zawsze, prawda?
- czyli mówisz, że powinnam przyjąć to stypendium?
- oczywiście, że tak!
- Alice mnie zabije
- nie prawda, ona cię kocha
- no tak, mnie się nie da nie kochać – Matt się roześmiał.
Kiedy się uśmiechał, miał słodki dołeczek w policzku. Był szczupłym blondynem,
sporo wyższy ode mnie. Moim zdaniem powinien być z Alice, ona ewidentnie coś do
niego czuła, jednak nikomu nic o tym nie powiedziała. Wystarczyło jednak popatrzeć,
żeby dostrzec, jak zachowuje się w jego towarzystwie.
- pamiętasz jak kiedyś obserwowaliśmy zachody słońca? –
zapytał. Oczywiście, że pamiętałam. Tak też robiliśmy i dzisiaj.
Czytało się Dary Anioła, co? Ha, ha! Oglądałam film, więc jestem w temacie i mam nadzieję, że wypełnisz pustkę po, powiedzmy, nieskończonej produkcji. Pozdrawiam 😄
OdpowiedzUsuńOjj czytało się na długo przed filmem (ktorego jestem zagorzałą przeciwniczką...) a o serialu nawet nie wspomnę, bo zarówno serial jak i film były dla mnie porażką, mam nadzieję, że to opowiadanie takie nie będzie 😂
UsuńNie możesz zepsuć, bo dogonię Marthę i.... Oj, nie to opowiadanie. Szczerze nie wiedziałam, że jest serial, pewnie obejrzę, bo niestety na kiążkę w ogóle nie mam czasu 😢
UsuńSzczerze odradzam serial,.co prawda lepsi aktorzy niż w filmie,.ale wszystko wygląda strasznie sztucznie (łącznie z fatalną grą aktorki grającej Clary) no i strasznie pozmieniana fabuła.... Książki godne przeczytania (czyta.się bardzo szybko,.jedna na max 3 dni) i z całego serducha zachęcam do książek :)
Usuń