Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się dość duży
pokój. po prawej stało duże biurko, a zaraz przy drzwiach ogromna szafa. Teraz
rozumiem entuzjazm Liz, szafa była serio duża. Postawiłam obok niej walizkę i
dużą sportową torbę. Łóżko stało na środku pokoju, dosunięte zagłówkiem do
ściany.
Pomimo dość dużego okna w pokoju nie było zbyt jasno. Mnie
to jednak nie przeszkadza, nie przepadam za słońcem świecącym prosto w oczy,
szczególnie rano.
- i jak ci się podoba? – zapytała Liz
- jest okay – odpowiedziałam – spodziewałam się duuużo
gorszych warunków – to była prawda, widziałam, jak wyglądają pokoje w
internatach w innych szkołach.
- oczywiście jest duży minus, mianowicie jest jedna łazienka
na cztery pokoje, dlatego uprzedzam, musisz się dogadać z dziewczynami obok i
znad przeciwka, kto kiedy chodzi, albo walczyć o przetrwanie rano.
- jakoś to ogarnę…
- masz może jakieś pytania? – kiedy zobaczyła, że kręcę
głową, kontynuowała - Wszystko jest opisane dokładniej w informatorze, jeśli
później ci się coś przypomni. Aha! Prawie bym zapomniała – pokręciła głową
jakby nie wierzyła, jak to mogło się stać – twój mundurek wisi w szafie
Zaraz, zaraz… -mundurek? – zapytałam z niedowierzaniem
- tak, mundurek. Wszyscy tutaj noszą mundurki. Ale
spokojnie, nie są takie złe – spojrzała w dół na swoje ubranie. Rzeczywiście,
wcześniej nie zwróciłam uwagi na jej strój. Miała rację, nie był zły, śmiałabym
nawet powiedzieć, że był bardzo ładny. Składała się na niego prosta biała
koszula, ładnie skrojona bordowa marynarka z przyszytym emblematem, zapewne
logiem szkoły, oraz w dokładnie takim samym kolorze krótka rozkloszowana
spódniczka. Całość wyglądała bardzo ładnie. – na szczęście buty możemy dobierać
same – uśmiechnęła się, wskazując na swoje czarne szpilki.
Z tego, co się orientuję, w szafie znajdziesz też rożne
stroje do ćwiczeń. Poradzisz sobie? – pokiwałam głową na znak, że dam sobie
radę. – w takim razie lecę dalej. Kolacja o dziewiętnastej, załóż mundurek i
nie spóźnij się! Pan Miles, woźny, bardzo tego nie lubi – mrugnęła do mnie i za
chwilę już jej nie było.
Pierwsze, co zrobiłam po jej wyjściu, było sprawdzenie
zawartości szafy. Wisiało w niej kilka wersji mundurków podobnych do stroju
Liz, jednak były czarne. Zastanawiałam się, od czego zależy ich kolor. Obok
nich, starannie złożone, leżały koszulki do ćwiczeń. Jedne miały długie, inne
krótkie rękawy. Były tam też bluzy i spodnie sportowe o różnych długościach.
Zaczęłam się zastanawiać, skąd Akademia ma na to pieniądze, bo wątpię, żeby
państwo dopłacało do szkoły Nocnych Łowców…
Zamknęłam szafę z lekkim trzaskiem, wzięłam z biurka
informator i położyłam się na łóżku, aby
go przeczytać.
Witaj w Akademii
Jonathana, Cecily.
Mamy nadzieję, że
poczujesz się tu jak w domu i szybko znajdziesz przyjaciół. Nie mniej jednak
ważne jest dla nas, aby Twoje osiągnięcia w nauce były jak największe. Liczymy,
że umiejętności zdobyte w Przyziemnej szkole zaowocują w naszej Akademii i
pozwolą uzupełnić wiedzę z nowych przedmiotów. Swój plan lekcji znajdziesz na
osobnej kartce. Listę zasad i wymagań także znajdziesz w tym informatorze.
Sukcesów i osiągnięć życzy Grono Pedagogiczne pod
dyrekcją Amelii Herondale.
Westchnęłam odkładając kartkę na łóżko. Typowa gadanina
nauczycieli… oceny, osiągnięcia… Na następnej kartce wydrukowany był plan
lekcji. Kiedy tylko na niego spojrzałam, bardzo się zdziwiłam, nie tylko
faktem, że lekcje zaczynają się dopiero o dziewiątej, ale tym, jakie są to
lekcje…
1
.
Łacina
2.
Runy i Znaki na podstawie Szarej Księgi
3.
Astronomia i astrologia
4.
Demonologia
5.
Zajęcia na siłowni
6.
Poprawa sprawności fizycznej
7.
Walka bezpośrednia
8.
Walka bronią białą
Hmmm….
Nigdy wcześniej nie miałam podobnego planu lekcji, ale też nigdy wcześniej nie
powiedziałabym, że moim powołaniem jest zabijanie demonów, więc chyba już mnie
nic nie zdziwi….
Następną
kartką był plan szkoły. Nie przypuszczałabym, że jest taka wielka! Nie wiem,
jak ja się tu odnajdę.
Następna w kolejności była cienka książeczka zatytułowana
„zasady, prawa i obowiązki”. Przeczytałam ją szybko, a w pamięć zapadło mi
kilka zasad, przede wszystkim „na terenie Akademii zabrania się hodowania
werbeny i innych roślin z tej rodziny”, „w Akademii panuje tolerancja,
jakiekolwiek przejawy dyskryminacji będą surowo karane” i kilka podobnych.
Kiedy skończyłam czytać, zobaczyłam, że do kolacji mam już
tylko pół godziny. Szybko poprawiłam delikatny makijaż, przebrałam się w
mundurek, który bardzo dziwnym trafem pasował idealnie i był przy tym bardzo
wygodny i już byłam gotowa do wyjścia. Zostało mi może jeszcze jakieś pięć
minut, dlatego postanowiłam już wyjść. Zabrałam kluczyk z biurka i zamknęłam za
sobą drzwi. Po drodze minęłam kilka dziewczyn w mundurkach o trzech kolorach:
czarnym, bordowym i granatowym.
Zawsze tak jest! Poszła tam, zrobiła to, zobaczyła... a kolejny rozdział za tydzień! Ale ja chce więcej, chce wiedzieć co to za dziewczyny, czy mundurek zależy od rodu tak jak myślałam czy też nie. Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi, ale rozdziały super, dlatego czuję taką pustkę i się dopominam. I nie myśl, że uda Ci się skończyć opowiadanie na 15 rozdziale! Na to nie pozwolę, ma być co najmniej 20. Koniec kropka.
OdpowiedzUsuńTo ma na celu zachęcenie do powrotu xd (lepszy niedosyt niż przesyt!) a spawa z mundurkami wyjaśni się w następnym rozdziale (których na pewno będzie więcej niż 15) :)
Usuń