piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 5. Opowiadanie 3.

Drzwi jadalni były już otwarte, a kiedy weszłam, moje uszy uderzył gwar rozmów podekscytowanych nastolatków. Nie wiedziałam za bardzo, gdzie usiąść, ale ten problem szybko się rozwiązał, bo zza jednego stolika jakaś dziewczyna pomachała do mnie wesoło. Jej reakcja była dziwna, w końcu pierwszy raz widziałam ją na oczy, mimo wszystko podeszłam.

- hejka! – wykrzyknęła radośnie dziewczyna – mam na imię Bonnie, a to jest  Annie i Brian – mówiąc to wskazywała kolejne osoby. Moją uwagę przykuło to, że Bonnie i Annie mają granatowe mundurki, a Brian czarny. Wszyscy wpatrywali się we mnie z uprzejmym wyrazem twarzy.
- cześć, jestem Cecily – przywitałam się, odwzajemniając ich uśmiechy. – mogę się dosiąść?
- jasne, przecież dlatego cię zawołałam – zachichotała Bonnie. Była niską brunetką o kręconych włosach, które sterczały zabawnie na wszystkie strony.
- dziękuję – zajęłam ostatnie wolne miejsce przy kwadratowym stoliku, tuż obok Briana. – też jesteście z pierwszego roku? –zagadałam
- tak – tym razem odpowiedziała mi Annie, drobna blondynka. – Bonnie i Brian znali się już wcześniej.
Głos zabrał Brian – więc jesteś z rodu Blackthornów.
- tak, skąd wiedziałeś? – zapytałam
- Blackthornowie mają domieszkę krwi Faerie – odpowiedział. – najwidoczniej w twojej rodzinie te cechy się nie przejawiają tak mocno, ale poznałem to po barwie twoich oczu – wiem, o czym mówił, moje oczy są bardzo nietypowe, jedno jest zielone, drugie niebieskie, ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Tata też takie ma, teraz wiem, że to przez domieszkę krwi Faerie, kimkolwiek oni byli
- kim są Faerie? – zapytałam.
- to starożytna rasa, pół anioły, pół demony. Nie potrafią kłamać, jednak  są podstępne i lubią intrygi. To pewnie przez to Blackthornowie są tacy sexi – zaskoczył mnie tym ostatnim stwierdzeniem. Widząc moje zdziwienie odezwała się Bonnie
- spokojnie, Brian jest gejem – podniosłam brwi, ale oczywiście ani trochę mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, zawsze chciałam mieć przyjaciela geja.
- zepsułaś całą zabawę – zaśmiał się Brian i pokazał Bonnie język. – strzelam focha! – skrzyżował ręce na piersi i teatralnym gestem odwrócił głowę w przeciwną stronę. Po chwili wszyscy się śmialiśmy. Zdziwiłam się, że już pierwszego dnia mam znajomych, z którymi dobrze mi się rozmawia.

Kiedy już opanowaliśmy napad śmiechu zadałam nieustannie nurtujące mnie pytanie – od czego zależy kolor mundurka?
- czarny noszą Nocni Łowcy, jak ty i Brian, bordowy wampiry, a granatowy czarodzieje, jak ja i Bonnie – odpowiedziała Annie.
- jesteście czarownicami, ale fajnie – powiedziałam z uśmiechem
- kochana, ale i tak nie są tak super jak my, Łowcy – wtrącił Brian
- ty przeklęty, zakochany w sobie, gejowski Nocny Łowco! –Bonnie udawała, że jest zła. – teraz ja się focham! – jednak jej foch nie trwał długo, bo na wielkich stołach pojawiło się jedzenie. Nawet nie zauważyłam kiedy się pojawiło. – w końcu żarcie! Umieram z głodu! – zawołała Bonnie.
- myślałem, że masz focha? – zakpił Brian
- oj zamknij się, jeszcze skopię ci tyłek – zaśmiała się dziewczyna. Widać było, że naprawdę się przyjaźnią.
-wątpię, kochana- zaśmiał się – nie zapominaj, kto tu nosi czarny mundurek. Cecily mi pomoże
- mnie w to nie mieszaj! – zaśmiałam się
- dobrze robi, jedyna mądra! – wykrzyknęła Bonnie, najwidoczniej stwierdziwszy swoje zwycięstwo.
Podeszliśmy do jednego z wielu stołów z jedzeniem. Mimo tłumu ludzi w Sali nie było kolejek. Wszystko szło sprawnie. 
Zdziwiłam się widząc taki wybór jedzenia, dlatego postanowiliśmy, że każdy weźmie coś innego i się podzielimy. Kiedy mieliśmy już zapełnione talerze wróciliśmy do stołu.
- coś mi się wydaje, że nie mamy razem wszystkich lekcji – zagadałam
- tak, z tego, co mi się wydaje, mamy razem tylko łacinę, ale resztę zajęć masz wspólnych z Brianem – odpowiedziała mi Bonnie, potrząsając swoimi bujnymi włosami.
- ymhym – mruknął chłopak – ale teraz bardziej od szkoły interesuje mnie ten piękny kawałek pizzy – westchnął patrząc na pizzę leżącą na talerzu Annie, a po chwili porwał ostatni kawałek. Dziewczyna spojrzała na niego groźnym wzrokiem
- żebyś się kiedyś nie obudził z wężem zamiast ręki, Branwell.
- okay, okay przepraszam. Wybaczysz mi? – zrobił minę niewinnego dziecka, co wywołało śmiech Annie
- tylko dlatego, że cię kocham – wydusiła przez śmiech
- znamy się dwie godziny
- miłość nie wybiera
- co do miłości – nagle z rozbawionego stał się lekko podekscytowany – kim jest ten mroczny przystojniak po lewej? – spojrzałyśmy się w kierunku wskazanym przez Briana
- to Ryan Fairchild.  Nie masz na co liczyć, Brian – zaśmiała się Bonnie.
- szkoda – westchnął – Nocni Łowcy nadal mentalnością żyją w dziewiętnastym wieku. Co nie zmienia faktu, że ten Ryan jest idealny

Miał rację. Ryan był wysokim, umięśnionym brunetem o smutnych oczach. Siedział sam przy stoliku w kącie Sali czytając książkę. Wydawał się być całkowicie pochłonięty czytaną historią,   nie zwracał uwagi na spojrzenia dziewczyn, które niemal rozbierały go wzrokiem.
Kolacja zakończyła się około dwudziestej pierwszej, kiedy na salę wkroczyła pani Herondale.

- witam ponownie, drodzy uczniowie. Mam nadzieję, że dobrze czujecie się w Akademii. Przyszłam, aby poinformować klasy pierwsze o spotkaniach z opiekunami, na których poznacie rówieśników i zasady bezpieczeństwa w szkole. Spotkania zaczną się za godzinę, miejsca spotkań zapisane są na tablicy przed wejściem do  Sali. Nie przedłużając, chcę życzyć wam dobrej zabawy w nowym roku w Akademii Jonathana – po jej słowach rozległy się okrzyki ludzi ze starszych roczników. Najwidoczniej musiało być tutaj naprawdę świetnie, skoro wszyscy tak entuzjastycznie podchodzą do rozpoczęcia roku…

Wyznam Wam, że to chyba na razie mój ulubiony rozdział z tego opowiadania :) w każdym razie w końcu wyjaśniło się o co chodzi z kolorami mundurków :) I tak, Cecily ma nietypowe oczy ale moim zdaniem heterochromia jest przeurocza ;) Zapraszam za tydzień i zachęcam do komentowania :) 

i tak, na wattpadzie rozdział pojawił się już wczoraj... ale był to jednorazowy wybryk, przysięgam! jednak mimo wszystko zachęcam do odwiedzenia mojego wattpada (kliknij tu), może dla niektórych będzie to wygodniejsza forma niż blogger :) rejestracja bezpłatna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz