piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział 6. Opowiadanie 3.

dzień doberek! jak minął Wam tydzień? mam nadzieję, że dobrze :) 

Na zebranie poszłam razem z Brianem, który czekał na mnie w Sali kominkowej, czyli tej, która łączyła przejścia z pokojów do Sali i części szkolnej. Nasze spotkanie miało się odbyć w jednej z czterech bibliotek, tej, w której znajdowały się podobno wszystkie księgi Nocnych Łowców. Było tam już kilka osób, siedzieli zebrani wokół wielkiego okrągłego stołu. Na jednym z krzeseł siedział niski mężczyzna, około czterdziestki. Za nami weszły jakieś trzy osoby, więc teraz przy stole było nas piętnastu. Mężczyzna zabrał głos – widzę, że jesteście już wszyscy. Nazywam się Alexander Lightwood i jestem waszym wychowawcą. Tak jak wy, jestem Nocnym Łowcą, będę prowadził wszystkie wasze lekcje związane z aktywnością fizyczną, czyli od czwartej do ósmej lekcji. Czasami zdarzy się, że będziemy gościć innych Łowców, aby przekazali wam swoją wiedzę i pokazali swoje techniki. Od razu zaznaczę, żebyście nie olewali sobie pozostałych czterech lekcji, które też są bardzo ważne, nawet, jeśli dla was najważniejsze jest bycie sprawnym pogromcą demonów. Jeżeli jednak chcecie znać moje osobiste zdanie, to demonologia i Znaki przydadzą wam się o wiele bardziej od astronomii i łaciny – mrugnął do nas okiem – ale oczywiście ode mnie  tego nie słyszeliście. Znajdujemy się teraz w bibliotece poświęconej całkowicie Nocnym Łowcom. Znajdziecie tu naszą historię, Kodeks, ciekawostki, instruktaże walki, egzemplarze Szarej i Białej Księgi i wiele, wiele innych, cennych ksiąg. Pewnie ciekawi was, co znajduje się w pozostałych bibliotekach, już wam odpowiadam. W jednej z nich są podobne księgi, jak w tej, tylko poświęcone w całości Czarownikom. W kolejnej znajdują się wszystkie Kroniki wampirów, ostatnia natomiast to zbiory książek do czytania w wolnej chwili, większość została napisana przez Przyziemnych.  Teraz chciałbym zwrócić waszą uwagę na bezpieczeństwo w szkole. Na zajęciach będziemy używać różniej broni, jednak  nie musicie przychodzić w strojach bojowych, które wiszą na wieszakach w waszych szafach, wystarczą zwykłe stroje treningowe. Surowo karane jest wynoszenie broni z sal lekcyjnych, oraz, jak możecie się domyślić, używanie jej przeciw innym uczniom Akademii. Drugą sprawą jest korzystanie z Run. Nikt nie ma prawa zabrać wam waszej Steli, jednak prosiłbym, abyście nie używali Znaków nie znając ich znaczenia, albo nie będąc pewnym co do ich wyglądu, to może mieć serio opłakane skutki. Dobrze, na razie to by było na tyle. Widzimy się jutro na czwartej lekcji! – uśmiechnął się pan Lightwood.

Brian poderwał się z krzesła i pociągnął mnie za sobą. Wyszliśmy z biblioteki i skierowaliśmy się w stronę Sali Kominkowej, gdzie mieliśmy się spotkać z Annie i Bonnie.
- szkoda, że nie było Ryana. Z tego, co słyszałem, też jest w pierwszej, więc powinien być na zebraniu – wzruszył ramionami. Stwierdziłam jednak, że miał rację, istotnie nie było tajemniczego ciemnowłosego na zebraniu
- może miał jeszcze coś do załatwienia – powiedziałam zamyślona. Zaraz zostałam jednak wyrwana z rozmyślań, bo doszliśmy do Sali, gdzie na fotelach czekały już dziewczyny. Bonnie odezwała się pierwsza
- podobno dzisiaj kilka osób z drugiej robi imprezę w ogrodzie! – Brian spojrzał na nią z niezadowolonym wyrazem twarzy
- wiesz, że nie jestem typem imprezowicza. Poza tym jesteśmy z pierwszej, więc nas nie znają
- no to będą mieli okazję nas poznać! – wykrzyknęła – Cecily, a ty co na to?
- no nie wiem, chyba sobie dziś daruję. Jestem zmęczona – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, jednak kiedy zobaczyłam smutną minę Bonnie dodałam – ale obiecuję, że następnym razem z tobą pójdę.
- sama nie zamierzam tam iść, Annie też nie idzie – powiedziała wskazując głową na dziewczynę siedzącą obok.
- oj daj spokój – wzruszyła ramionami Annie – nie musisz już pierwszego dnia mieć miliona znajomych. Musisz to jakoś przeżyć.
Bonnie westchnęła ciężko – no to pozostaje mi tu z wami zostać
Brian powiedział urażony – przecież nas kochasz!
-oczywiście, że was kocham – odpowiedziała brunetka – ale zemszczę się, kiedy następnym razem ze mną nie pójdziecie. Słowo czarownicy!
- Bonn, wiesz, że nie ma czegoś takiego jak słowo czarownicy – powiedziała Annie
- właśnie, że jest – Bonnie pokazała koleżance język – a jeśli nie ma, to właśnie wymyśliłam – blondynka nie wdawała się już więcej w kłótnię, najwidoczniej wiedziała, że nie ma sensu dalej ciągnąć tego tematu.
- mogę cię o coś zapytać? – zwróciłam się do Bonnie, zmieniając temat
- jasne, strzelaj
-  dlaczego machałaś do mnie na stołówce?
- ja… czasami mam wizje, widzę przyszłość. Zdarza się to niesamowicie rzadko, ale się zdarza. Głównie pod wpływem emocji, a teraz, przez tą zmianę szkoły mam ich aż nadto.. zanim weszłaś do Sali  zobaczyłam, że siedzisz z nami, więc postanowiłam od razu  załatwić za ciebie problem z wyborem stolika
- dziękuję, nie narzekam. W tym tłumie ciężko byłoby odnaleźć wasz stolik – zaśmiałam się. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem zmęczona.
- która godzina, tak właściwie? – ziewając zapytał Brian. Najwidoczniej nie tylko ja byłam zmęczona
- wpół do dwunastej – odpowiedziała Annie, zerkając na wyświetlacz telefonu.
- nie wiem jak wy, ale ja idę spać – chłopak przeciągnął się na fotelu. – dobranoc Bonn, dobranoc Ann. Do zobaczenia jutro Blackthorn – powiedział, puszczając do mnie oczko. Kiedy wszedł już na górę po schodach, Bonnie odezwała się pierwsza
- Brian jest przeuroczy. Mam nadzieję, że ludzie zaakceptują go takim, jaki jest. Nocni Łowcy podobno nie są zbyt wyrozumiali…
- skąd tyle wiesz o Nocnych Łowcach? Wiedziałaś wcześniej, że jesteś czarownicą? – zapytałam z ciekawości
- trochę poczytałam w księgach, zanim przyjechałam. Nie miałam czasu na przeczytanie wszystkiego, ale chociaż takie ogólne informacje. I nie, nie wiedziałam. Czarownicy to pół demony – pół ludzie, moja mama nie wiedziała, że jestem dzieckiem demona, dopóki nie dostałam listu. Więc też jestem w tym nowa
- a z tobą, Annie, jak było? – zapytałam blondynkę
- też nic nie wiedziałam. Bonnie poznałam dziś przed szkołą. Jestem we wszystkim kompletnie zielona, nie znałam nikogo ze Świata Cieni
- rozumiem was, ja też nic nie wiedziałam – wzruszyłam ramionami
- tak tu już jest, ci, którzy wiedzą, uczą się gdzieś indziej.
- okay dziewczyny, ja spadam spać, padam z nóg. Do zobaczenia! – powiedziałam i pobiegłam w stronę pokoju. 

muszę przyznać, że nie miałam ostatnio weny i do tej pory mam w zapasie tylko dwa rozdziały... teraz jest lepiej, muszę jednak wprowadzić pomysły w życie i jakoś wybrnąć z tych akcji, o których już zaczęłam pisać. dlatego wybaczcie mi, jeśli dwa następne rozdziały będą nieco suche.. ale obiecuję, że się poprawię! 

PS - a gdyby tak w ramach rekompensaty dodać w środę rozdzalik nawiązujący do drugiego opowiadania i obecnego życia Magnusa i Arthura? 

1 komentarz:

  1. Prawie nie zauważyłam... Tak! Magnus powraca! Haha, Ty to masz talent do przeuroczych rzeczy :) Super rozdział, nie mogę się doczekać następnych.

    OdpowiedzUsuń