piątek, 7 sierpnia 2015

rozdział IV

przedmowa. po przerwie, postanowiłam tu wrócić. przekonała mnie do tego jedna z moich (nielicznych) czytelniczek. jeśli to czytasz, dziękuję. dzięki Tobie zebrałam się w sobie i wstawiam kolejny rozdział. obym spotykała na tym blogu tylko takich czytelników:) 

Gdy położyłam się już do łóżka zaczęłam myśleć. Dopiero teraz do mnie dotarł sens naszej rozmowy.
Po pierwsze – Daniel jest totalnie niesamowity. Bywa arogancki, jednak w stosunku do mnie zawsze ma nienaganne maniery  i jest bardzo opiekuńczy. Po drugie, zakochałam się w nim. Chyba z wzajemnością. W każdym razie pocałował mnie. Dwa razy. I wyznał mi całą prawdę o sobie po zaledwie kilku godzinach znajomości. Po trzecie, czy wspominałam już, że Daniel jest wampirem? Jego brat, Adam, też. Po czwarte, Daniel będzie chodził ze mną do szkoły. Być może nawet do jednej klasy. Przynajmniej jedna przyjazna osoba.

Po moich przemyśleniach szybko zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia jeszcze przed budzikiem. Postanowiłam wykorzystać ten czas i umyć włosy. Gdy już je wysuszyłam, uznałam, że zostawię je rozpuszczone. Zawsze lubiłam ich kolor – brązowy z pomarańczowymi refleksami. Kilka osób upierało się, że to na pewno nie jest ich naturalny kolor, ale ja nigdy ich nie farbowałam. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam zieloną sukienkę. Bonnie mówi, że zielony mi pasuje.

O 7:40 wyszłam z domu. Na chodniku czekał na mnie … Daniel. Miał na sobie gładki czarny T-shirt, czarne spodnie i trampki, na nosie ray-bany.  czarne włosy były w nieładzie, jakby dopiero wstał z  łóżka.  Jego widok bardzo mnie zaskoczył. Zaskoczyło mnie też to, że trzymał w ręku ogromny bukiet ciemnoczerwonych róż. Były czerwone jak … krew. Zastanawiam się, czy to tylko metafora. Widząc mnie, szybko się uśmiechnął.
- dzień dobry, Cecily. Mam dla ciebie kwiaty. – który siedemnastolatek kupuje dziewczynie kwiaty? No tak, taki, który urodził się w XIX wieku.
-dziękuję, są piękne.
- ale musisz sobie na nie zasłużyć… - powiedział z przemądrzałym uśmiechem i postukał się palcem w policzek. Pocałowałam go. – dobrze, dobrze, ale to jeszcze nie to..- szalony uśmiech nie znikał z jego twarzy. Tym razem trafiłam prosto w usta. Dokładnie o to mu chodziło.
-taaak, znacznie lepiej…-podał mi kwiatki z uśmiechem zwycięstwa. –proszę bardzo, twoje róże. Trudno było znaleźć  odpowiedni kolor. Ten wydał mi się idealny.

Ruszyliśmy w stronę szkoły. Po drodze rozmawialiśmy.
- słońce ci nie szkodzi? –zaczęłam od najbardziej podstawowej rzeczy.
- teoretycznie tak, ale ten kolczyk – Daniel wskazał na swój niebieski tunel w uchu – mnie przed nim chroni. Ale mimo wszystko mnie osłabia, nie cierpię długo stać przy bezchmurnym niebie.
- czosnek?
- idealny na pizzę, swoją drogą musisz spróbować mojej pizzy. Jestem mistrzem.
- jasne, jasne. Woda święcona?
- zdatna do picia.
- no to może krzyża się boisz?
- hahaha, Cecily, proszę, gdzie ty żyjesz? – takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- powiedział wampir – odgryzłam się. „odgryzłam się, hahaha”
-fakt.
- o dietę nie pytam, bo to raczej oczywiste.. – doszłam do trudnego tematu. Brawo ja!
- mhmm… chociaż to się zgadza.
- przeszkadza ci to, kim jesteś? – tego jeszcze nie wiedziałam.
- to może cię zdziwić, ale raczej nie. Jest to coś niesamowitego, coś, co odróżnia mnie od innych. Może cię to zdziwić, ale zawsze kochałem takie mroczne klimaty. To było dla mnie jak.. zaproszenie do lepszego świata. Mojego świata. Adam kompletnie inaczej do tego podchodzi. Nie może się z tym pogodzić. Czasami mam wrażenie, że wolałby umrzeć, a tylko dlatego jeszcze się nie poddał, żeby od czasu do czasu ściągnąć mnie na ziemię. – Spojrzał na mnie. Z firmowym uśmiechem, w którym czaił się  ognik szaleństwa. – nie zdziwiłbym się, gdybyś mi tu teraz uciekła.

- nie ucieknę. Chyba cię rozumiem. Też lubię takie mroczne klimaty.  – to była prawda. Zazwyczaj ubierałam się na czarno, miałam świra na punkcie książek i filmów fantasty. – dla mnie jesteś wyjątkowy. – chyba się zarumieniłam. Fck, taka moja przypadłość. cokolwiek robię, zaraz się czerwienię.

 Po chwili doszliśmy do szkoły. 


więc tak przedstawia się czwarty rozdział. mam nadzieję, że Wam się podobał. 

jeśli tu jesteś (a wiem, że jesteś), proszę, skomentuj.napisz chociaż, czy Ci się podobało. Będę także bardzo wdzięczna za jakiekolwiek sugestie. :)

jeśli nie chcesz pisać w komentarzu, możesz napisać do mnie na adres mailowy :        blog.love.lests.forever@gmail.com 

1 komentarz:

  1. Nie ma co się rozpisywać... jak zawsze rozdział cudny, ciekawy i dobrze napisany. Więcej! 😉

    OdpowiedzUsuń