piątek, 9 października 2015

rozdział XII

tak jak obiecałam, rozdział pojawił się w piątek. mam nadzieję, że nie obraziliście się na mnie (oglądalność spadła :/ ) dlatego mam nadzieję, że króciutka akcja z Thomasem się wam spodobała.  


Mystic Falls nie jest dużym miastem. Magazyny były umieszczone na obrzeżach. Wygodne. Przez głowę przemknęła mi myśl, że w tak krótkim czasie tak wiele rzeczy zmieniło się w moim życiu. Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że mój chłopak będzie wampirem (nie wspominając już o mnie), wyśmiałabym go.
Dotarliśmy pod magazyn z numerem 40. Drzwi były otwarte. Gdy weszliśmy do środka, ogarnął nas zapach krwi. Stanęłam jak wryta. Daniel zareagował błyskawicznie.
- Cecily, uspokój się. Wiem, że to nie jest łatwe, ale tam jest Bonnie. Musisz jej pomóc, pamiętasz?
Jego słowa pomogły mi odzyskać kontrolę. Było ciężko, ale jakoś się pozbierałam. Daniel to zauważył, więc ruszyliśmy dalej. Z kartonowych pudeł i innych śmieci poustawiano ściany. Doszliśmy do głównego pomieszczenia. Stał tam mężczyzna, w wieku około czterdziestki. W kącie siedziała skulona Bonnie. Na jej twarzy zastygły łzy. Miała kilka ran na nogach i rękach, ale nadal była przytomna. Thomas zauważył nasze przybycie.
- no popatrz, jednak przyszedłeś. Nawet przyprowadziłeś swoją nową dziewczynę… Cecily, tak? Moja droga, masz szczęście, że nie skończyłaś, tak jak moja Amy. Ale zaraz, skończyłaś przecież jeszcze gorzej – mężczyzna roześmiał się.
- Cecily, nie słuchaj go, idź do Bonnie. Ja się nim zajmę. – szepnął mi do ucha. – na raz, dwa …. – gdy powiedział trzy oboje wystrzeliliśmy jak z procy. Danielowi zajęło dosłownie kilka minut, alby wyrwać serce przeciwnikowi. – teraz już nie żyje. Co z nią?
- ma kilka rozcięć, jest bardzo poobijana. Zabierzmy ją do domu.
- poczekaj. – ugryzł się w nadgarstek i go jej podsunął. – nasza krew może leczyć ludzi. Nie zmieni się w wampira, dopóki nie umrze. Proszę, Bonnie. – dziewczyna bez słowa zaczęła pić. Była w wielkim szoku.
Wróciliśmy z powrotem do domu Daniela. Usiadłam z Bonnie na łóżku. Wszystko jej opowiedziałam. Bez żadnych kłamstw. Tylko prawdę. Przyjęła to wszystko bardzo spokojnie. Sprawiała wrażenie nawet szczęśliwej.
- tak bardzo za tobą tęskniłam! Myślałam, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Wrócisz do szkoły?  Brakuje mi ciebie. – kurczę, o szkole nie pomyślałam. Byłam zbyt pochłonięta moim nowym życiem. Jednak Bonnie miała rację. Muszę wrócić do szkoły, żeby nikt nie nabrał podejrzeń.
- jasne, że wrócę, Bonnie. Niedługo.
Bonnie została na noc. Bała się wrócić w nocy do domu. rano weszła do kuchni cała w skowronkach. Daniel nie mógł powstrzymać się od komentarza.
- skoro tak bardzo lubisz być porywana przez psychopatów, następnym razem nas w to nie wciągaj, okay?
- oj tam, kto tu jest psychopatycznym mordercą? Thomas opowiadał mi o tym, jak zabiłeś Amy. Raczej delikatny nie byłeś.
- to było dawno temu. No dobra, rok temu. Ale to nic nie zmienia. Powinnaś mi dziękować, że jeszcze żyjesz – ironiczny uśmiech znów wrócił na jego twarz. Bonnie tylko pokręciła głową.
- okay, dziękuję. Niech ci będzie. – zabawnie się patrzyło na tę scenę z boku.
- gdzie jest Adam? – przypomniało mi się.
- do góry. Próbuje ograniczyć krew do minimum. Kiepsko mu to wychodzi. Jak zwykle. I jak zwykle ta faza mu minie po kilku dniach. Nie wytrzyma, ale lepiej się do niego teraz nie zbliżać.
- to Adam też jest…? Wydawał się taki miły… - westchnęła Bonnie.
- dzięki, Bon Bon. – zaśmiałam się. – dzisiaj robimy sobie dzień wolny od szkoły. Możemy iść do ciebie i obejrzeć jakiś film.

- okay. Teraz możemy iść na zakupy – zaproponowała. Chętnie się zgodziłam, potrzebowałam chwili spokoju. Na prawdę ją podziwiam, że nie uciekła ode mnie, kiedy dowiedziała się, że jestem wampirem. Jest wspaniałą przyjaciółką.

1 komentarz:

  1. Hmmm... Co by Ci tu napisać... Kończą mi się pomysły.... Jedyne co mi przychodzi do głowy to.... BRAWO!

    OdpowiedzUsuń