chciałabym przeprosić Was za moją nieobecność, żeby jej zapobiec ustawiam automatyczne wstawianie postów, abyście nie musieli więcej tak długo czekać :) jak minęły Wam święta? dzisiaj trochę wyjaśnień, miłego czytania :D
Po koncercie obudziłam się z
bólem głowy. Pewnie skutek głośnej muzyki, zarwanej nocy i ilości alkoholu,
którą wypiłyśmy z Marthą. Ona jednak już nie spała. Szykowała śniadanie, ale
zauważyła, że już nie śpię…
- o, obudziłaś się. Masz
strasznie małą kuchenkę.
- Martha, to akademik, nie
mieszkanie, nie narzekaj.
- okay, okay, wstawaj już bo
śniadanie ci wystygnie. – nie zamierzałam kłócić się z nią od samego rana, więc
poszłam do łazienki. Ubrałam się i usiadłam przy stole. Zjadłyśmy śniadanie,
podczas rozmowy starałam się przekazać jej jak najwięcej informacji o Magnusie,
jednak sama go prawie w ogóle nie znam. Mimo moich argumentów ona cały czas
wierzyła, że on jest idealny. Okay, jak chce, tylko niech się później nie
zdziwi.
Po śniadaniu poszłam umyć zęby.
patrzyłam w lusterko, jak zawsze. Jednak coś mi się nie zgadzało. Kiedy
uświadomiłam sobie, o co chodzi, krzyknęłam. Od razu przybiegła Martha – co się
stało?! – zawołała. Teraz głupio mi było opisywać to, co przed chwilą zobaczyłam.
Kiedy się odezwałam, nie mogłam poskładać myśli w całość. – moje kły… one..
takie długie… - coś udało mi się sklecić.
- Cecilia, brałaś wczoraj coś? A
może ktoś ci czegoś dosypał do drinka? Czy po prostu sobie ze mnie żartujesz? –
już sama nie wiedziałam, co powiedzieć. Pewnie mi się coś przywidziało.
- okay, już nie ważne.
Przepraszam, że cię wystraszyłam.
Trzy godziny później
Martha pojechała już do domu.
dzisiaj nie musiałam nic robić, więc cały dzień oglądałam seriale. Cały dzień
jednak nie dawała mi spokoju ta sprawa z rana. Postanowiłam jutro porozmawiać z
Magnusem. Chyba mnie pogięło, ale zaczynam mu wierzyć. Nie wiem co mi odbija. To
już chyba desperacja. Około 23.00 poszłam spać, oczy już mnie bolały.
Poniedziałek
MAGNUS
Cecilia przyszła dziś na zajęcia.
Co jakiś czas spoglądała w moim
kierunku, jakby chciała mi coś powiedzieć. Dowiedziałem się o co chodzi dopiero
wtedy, kiedy wychodziłem z auli. Podeszła do mnie i powiedziała – musimy
porozmawiać.
- teraz?
- najlepiej jak najszybciej. To
ważne. – miała dość poważny wyraz twarzy, więc postanowiłem togo nie
lekceważyć.
- okay, spotkajmy się za chwilę w
kawiarence za rogiem. – pokiwała głową na znak, że się zgadza i odeszła. Chwilę
później podbiegł do mnie wykładowca, John, ten, z którym kiedyś studiowałem.
-
Jack? – zapytał. Użył imienia, którym posługiwałem się trzydzieści lat
temu, zanim wróciłem do mojego prawdziwego.
- właściwie Magnus. Jack to mój..
ojciec. – uff, jakoś wybrnąłem z tej sytuacji. Kilka razy już zdarzyła mi się podobna
sytuacja.
- jesteś do niego bardzo podobny.
Tylko… oczy masz po matce. – starałem się nie wybuchnąć śmiechem, ponieważ
właśnie usłyszałem, że w sumie różnię się sam od siebie, a oczy mam po
wyimaginowanej matce..
-tak, tak, ma pan rację. tata coś
wspominał o tym, że pan tutaj uczy.
- naprawdę? Pozdrów go. Jak on
się trzyma? Musielibyśmy się kiedyś spotkać.
- tak, tak, tylko, że on.. nie
żyje – musiałem coś wymyślić.
- nie wiedziałem, bardzo mi
przykro. – najwidoczniej zrobiło mu się głupio. Postanowiłem zrobić przysługę i
jemu i mnie
- przepraszam, ale muszę już iść,
ktoś na mnie czeka. – nie czekając na jego odpowiedź, po prostu ruszyłem w
stronę kawiarni. Czyżby Cecilia zaczynała dostrzegać prawdę?
CECILIA
Poszłam od razu do kawiarenki.
Kilka minut później przyszedł Magnus. – okay, przejdę od razu do rzeczy. –
zaczęłam, zanim zdążył nawet usiąść. – to, co ostatnio mówiłeś.. nie twierdzę,
że to logiczne.. ale.. chyba zaczynam w to wszystko wierzyć. Chodzi o to, że te
wszystkie rzeczy, które ostatnio się ze mną dzieją… to nie jest normalne.
- okay, co się dzisiaj stało? –
zaczął
- nie do końca dzisiaj, tylko
wczoraj. Myłam właśnie zęby, kiedy one.. – nie dokończyłam, bo uświadomiłam
sobie, że to musi brzmieć kretyńsko.
- mówisz o tym? – i w tym
momencie się do mnie szeroko uśmiechnął. Jego kły były bardzo.. wampirze?
- tak, chyba tak. Więc jednak to
prawda. Sorry ale czy to nie jest nieco nie normalne?
- jest, Cecilia, i zawsze będzie.
To nigdy nie jest normalne. Chcesz wiedzieć więcej na ten temat? Jednak tutaj
nie da się rozmawiać. Nie wszyscy muszą słyszeć naszą rozmowę.
- ohh, racja, chodźmy do mnie. –
zaproponowałam.
- sugerujesz coś? – zaśmiał się
Magnus.
- nie żartuj sobie. Nie po to cię
proszę o pomoc.
Kiedy dotarliśmy pod drzwi,
Magnus powiedział – Cecilia, musisz mnie zaprosić do środka, inaczej nie wejdę.
- serio? Dlaczego?
- myślę, że to część bycia
postacią rodem z horrorów.
- na tak, słuszna uwaga. Wejdź. –
dopiero wtedy chłopak przekroczył próg drzwi.
Od razu rzucił się na łóżko. – okay, a teraz opowiadaj.
- co chcesz wiedzieć najpierw?
- no nie wiem, może zacznij od
początku. I mów tak, żebym zrozumiała.
-
okay. Więc to, co się teraz z tobą dzieje, jest spowodowane pewną wadą
genetyczną.
- zaraz, chcesz powiedzieć, że
jestem uszkodzona?!
- nie, nie do końca. Jest to
pewien rodzaj mutacji, który nie jest do końca zrozumiały i którego ci nie
wytłumaczę, bo sam tego nie ogarniam. Jednak z tego powodu z twoim ciałem
dzieją się różne rzeczy wyglądające jak symptomy różnych chorób, takich jak rak
płuc, cukrzyca, czy nawet zawał. Jednak technicznie jesteś zdrowa, lekarze nie
są w stanie wykryć nic niebezpiecznego.
- no tak, to prawda.
- ta mutacja nie jest
dziedziczona genetycznie, nie wiadomo, co jest jej przyczyną.
- czy jest jakiś sposób, żeby to
powstrzymać?
- nie do końca. Są dwie drogi.
Możesz zostać normalnym, nieśmiertelnym wampirem, wtedy nie czujesz już
objawów.
- a ta druga?
- możesz żyć tyle, ile normalny
człowiek, jednak cały czas twój stan psychiczny, bo przypominam, że technicznie
jesteś zdrowa, będzie się pogarszał. Nikt nie da rady żyć normalnie w takim
stanie.
- a gdybym już postanowiła zostać
tym wampirem, to co musiałabym zrobić?
- umrzeć – odpowiedział.
- żartujesz, prawda?
- niestety nie. Chociaż
chciałbym.
- a są inne wyjścia z tej sytuacji?
- nie, tak jak mówiłem, są tylko
dwa.
- to jeszcze bardziej wszystko
komplikuje. A tak z ciekawości, czy wampirem można się stać w inny sposób?
- tak, genetycznie zdrowi ludzie
mogą zostać przemienieni. W niczym się od nas nie różnią.
- czyli ty też..
- tak, też jestem, a raczej byłem
uszkodzony. – powiedział to z taką lekkością.. jak tak można? – uprzedzając
twoje pytanie, mam siedemdziesiąt lat. – to wydawało mi się już na maksa
dziwne, przecież on wygląda na maksymalnie dwadzieścia!
- okay.. to jest coraz bardziej
dziwne. Nie wiem jeszcze co zrobię. Chyba postaram się jakoś z tym żyć.
Nie wiedziałam nawet, jakie to
będzie trudne. A było coraz gorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz