witam ponownie ;)
Dziś była sobota. Obudziła mnie
śnieżka wycelowana prosto w okno mojego pokoju. Kiedy przez nie wyjrzałam,
wśród wszechogarniającej bieli ujrzałam ubraną na czaro postać. Magnus.
Pomachał do mnie i gestem pokazał mi, żebym do niego przyszła. Ubrałam się
szybko i zbiegłam na podwórko.
- ładnie ci w czerwonym.- rzekł
na powitanie.
- dziękuję – odparłam, chociaż nie
ukrywam, że lekko mnie zaskoczył.
- chociaż wolę cię w czerni. –
dodał po chwili.
- dlatego, że wyszczupla?-
zaśmiałam się
- nie, dlatego, że pasuje do
ciebie. W czerni jest coś tajemniczego, zupełnie jak w tobie. – mówiąc to,
spojrzał mi w oczy.
- wszystko okay? – zaniepokoiłam
się taką ilością komplementów w ciągu kilku minut. Zwłaszcza, że to Magnus.
- a dlaczego miałoby być nie
okay? – wybuchnął śmiechem, ale tym pytaniem postawił mnie w trudnej sytuacji.
Przecież nie powiem mu, że odebrałam jego słowa jako komplement. Wzruszyłam
więc ramionami i udając obojętność powiedziałam
- no nie wiem, przecież ty to ty.
- w sumie masz racje, z nami nic
nigdy nie jest okay. – teraz śmialiśmy się już oboje.
- głodna? – zagadnął.
- nie do końca.
- twoje kły mówią co innego –
uniósł brew przyglądając mi się badawczo. Nie lubiłam tego spojrzenia. Nie
mogłam jednak nie zauważyć, że ma rację, na myśl o krwi moje kły wysunęły się.
- chodźmy zatem na śniadanie –
stwierdził.
16:00
MAGNUS
Nie miałem dziś nic szczególnego
do roboty. Arthur gdzieś pojechał, dlatego postanowiłem spotkać się z Cecilią.
Wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- umiesz jeździć na nartach? –
zapytałem Cecilię, kiedy siedzieliśmy u mnie w mieszkaniu.
- jasne. Ale dawno nie jeździłam,
nie miałam okazji.
- a co byś powiedziała na mały,
dwutygodniowy wypad w góry ze mną i Arthurem?
- może nawet i bym się zgodziła,
ale nie mam pieniędzy na taki wyjazd. – wyglądała na naprawdę smutną. Szczerze,
zrobiło mi się nawet przykro z tego powodu, dlatego zaproponowałem
- ale ja mam pieniądze. Chętnie
zapłacę za ciebie i Marthę. Nie możesz się nudzić, zobaczysz będzie fajnie. –
widziałem, że się zastanawia. W czasach mojej młodości byłoby niestosownie
przyjąć taką ofertę, jednak Cecilia urodziła się w dwudziestym pierwszym wieku,
a trochę się zmieniło do tego czasu. Mimo wszystko jednak wyglądała, jakby
wahała się pomiędzy przyjęciem mojej oferty a zachowaniem godności.
- jesteś pewien? – zapytała
- na sto procent. Jestem pewien
tak, jak pewne jest to, że jeśli nie przyjmiesz mojej propozycji to się obrażę.
A nie chcesz widzieć mnie obrażonego.
- chłopak ma rację. jest
straszny. Jak mucha brzęcząca nad uchem o piątej rano – nawet nie zauważyłem,
kiedy Arthur wszedł do pokoju. Ze zdziwionej miny Cecili wynika, że ona też go
wcześniej nie widziała. Rzucił się na kanapę obok Cecilii.
- jeśli chodzi o narty, to jestem
za. To dokąd jedziemy? – nie chciałem mówić Cecilii, gdzie chciałem jechać, bo
wtedy na pewno by się nie zgodziła. Odpowiedziałem więc Arthurowi ogólnikowo
- tam, gdzie w tamtym roku. –
starałem się pokazać mu spojrzeniem, żeby nie pytał o to już więcej. Chyba
zrozumiał, bo zwrócił się do Cecilii
- zobaczysz, świetne warunki.
Jeździ się genialnie. No, chyba, że jest się Magnusem. Wtedy nawet idealny
śnieg nie pomoże.
- nie kłam! – zaśmiałem się. –
oboje dobrze wiemy, że jeżdżę lepiej od ciebie
- ja kłamię? To ty ewidentnie
przynosisz wstyd swojemu gatunkowi! – przez śmiech wykrztusił Arthur
- za to ty będąc moim gatunkiem
przynosisz wstyd swojemu nazwisku – odparowałem. Cecilia uniosła pytająco brwi,
dlatego wyjaśniłem jej o co chodzi – Arthur nazywa się Van Helsing* – wybuchła
śmiechem i wykrzyknęła
- nie wierzę! Van Helsing
wampirem! Bram Stoker musi mieć z tego niezły ubaw..
CECILIA
Od chłopaków wróciłam koło 19:00.
Muszę przyznać, że całkiem nieźle się z nimi dogaduję. Są inni niż wszyscy, nie
wiem czy to dlatego, że są wampirami, czy po prostu tacy są. W każdym razie
Magnus wobec innych ludzi nie jest pozytywnie nastawiony, ale w towarzystwie
Arthura najwidoczniej czuje się swobodnie, jego arogancja zmienia się w dość
specyficzne żarty, ale zawsze są to żarty. Natomiast Arthura jeszcze nie
rozszyfrowałam, za krótko go znam. Mam wrażenie, że mimo swojej pozornj
uprzejmości skrywa swoją ciemną stronę, jestem ciekawa tej strony.
Postanowiłam zadzwonić do Marthy
i poinformować ją o propozycji wyjazdu. Odebrała po trzech sygnałach.
- hey, Cecilia, myślałam już, że
nie żyjesz. – bo w sumie tak jest
pomyślałam - Tak dawno się do mnie nie odzywałaś! – od razu przeszła do rzeczy,
jak to Martha. Ona nigdy nie owijała w bawełnę.
- przepraszam, nie bardzo miałam
ostatnio czas. – nie było to do końca kłamstwo. Nie mogę przecież powiedzieć
jej całej prawdy. – ale wiem, jak ci to wynagrodzić.
- dawaj.
- pamiętasz Magnusa? – pytam, bo
wiem, że on nie chciał, aby Martha uważała się za jego dziewczynę więc
przekształcił jej wspomnienia, ale nie wiem jak bardzo.
- coś kojarzę. Byłyśmy na
koncercie jego zespołu?
- tak, to on. Chodzę z nim na
zajęcia, a teraz zaproponował mi wyjazd na narty na dwa tygodnie z jego
przyjacielem Arthurem
- perkusistą? – przerwała mi.
- tak, tym Arthurem. Więc obiecał
pokryć całe koszty wyjazdu, pod warunkiem że się zgodzimy.
- umawiasz się z nim? – zapytała
podejrzliwa.
- nie,
dlaczego?
- to dziwne, żeby zwykły kolega z
zajęć proponował zwykłej koleżance z zajęć i jej nie-bardzo-zwykłej koleżance
wyjazd na narty, za który na dodatek sama zapłaci.
- Martha, nie próbuj widzieć
czegoś tam, gdzie tego nie ma. poza tym, nie jestem kompletnie w jego typie. I
on w moim.
- no nie wiem…
- to jedziemy czy nie?
- okay. Taką propozycją nie
pogardzę. Tym bardziej że przyda się nam pobyć razem chociaż przez dwa
tygodnie. To gdzie planuje nas zabrać?
- nie mam pojęcia. Zrobił z tego
jakąś tajemnicę.
- lubię niespodzianki! Ale
fajnie! – pisnęła do telefonu. – okay, to ja lecę na zakupy, muszę kupić nową
kurtkę, w tej starej wyglądam grubo. – przewróciłam oczami. Typowa Martha, ona
przejmuje się tym, że źle wygląda w kurtce, a w tym czasie ja przejmuje się
tym, że ta sama Martha będzie przez dwa tygodnie niemal uwięziona z trzema
wampirami.
- okay, jak będę wiedziała kiedy
wyjeżdżamy, to zadzwonię albo napiszę. Papa!
- buziaczki – powiedziała i
rozłączyła się.
* Van Helsing- nazwisko użyte specjalnie, Abraham Van Helsing to postać stworzona przez Brama Stokera, autora "Drakuli" :) Van Helsing był z wykształcenia antropologiem, ale z zamiłowania łowcą wampirów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz