piątek, 12 lutego 2016

Rozdział XI.. Opowiadanie II

witam ponownie ;)


Dziś była sobota. Obudziła mnie śnieżka wycelowana prosto w okno mojego pokoju. Kiedy przez nie wyjrzałam, wśród wszechogarniającej bieli ujrzałam ubraną na czaro postać. Magnus. Pomachał do mnie i gestem pokazał mi, żebym do niego przyszła. Ubrałam się szybko i zbiegłam na podwórko.
- ładnie ci w czerwonym.- rzekł na powitanie.
- dziękuję – odparłam, chociaż nie ukrywam, że lekko mnie zaskoczył.
- chociaż wolę cię w czerni. – dodał po chwili.
- dlatego, że wyszczupla?- zaśmiałam się
- nie, dlatego, że pasuje do ciebie. W czerni jest coś tajemniczego, zupełnie jak w tobie. – mówiąc to, spojrzał mi w oczy.
- wszystko okay? – zaniepokoiłam się taką ilością komplementów w ciągu kilku minut. Zwłaszcza, że to Magnus.
- a dlaczego miałoby być nie okay? – wybuchnął śmiechem, ale tym pytaniem postawił mnie w trudnej sytuacji. Przecież nie powiem mu, że odebrałam jego słowa jako komplement. Wzruszyłam więc ramionami i udając obojętność powiedziałam
- no nie wiem, przecież ty to ty.
- w sumie masz racje, z nami nic nigdy nie jest okay. – teraz śmialiśmy się już oboje.
- głodna? – zagadnął.
- nie do końca.
- twoje kły mówią co innego – uniósł brew przyglądając mi się badawczo. Nie lubiłam tego spojrzenia. Nie mogłam jednak nie zauważyć, że ma rację, na myśl o krwi moje kły wysunęły się.
- chodźmy zatem na śniadanie – stwierdził.
16:00
MAGNUS
Nie miałem dziś nic szczególnego do roboty. Arthur gdzieś pojechał, dlatego postanowiłem spotkać się z Cecilią. Wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- umiesz jeździć na nartach? – zapytałem Cecilię, kiedy siedzieliśmy u mnie w mieszkaniu.
- jasne. Ale dawno nie jeździłam, nie miałam okazji.
- a co byś powiedziała na mały, dwutygodniowy wypad w góry ze mną i Arthurem?
- może nawet i bym się zgodziła, ale nie mam pieniędzy na taki wyjazd. – wyglądała na naprawdę smutną. Szczerze, zrobiło mi się nawet przykro z tego powodu, dlatego zaproponowałem
- ale ja mam pieniądze. Chętnie zapłacę za ciebie i Marthę. Nie możesz się nudzić, zobaczysz będzie fajnie. – widziałem, że się zastanawia. W czasach mojej młodości byłoby niestosownie przyjąć taką ofertę, jednak Cecilia urodziła się w dwudziestym pierwszym wieku, a trochę się zmieniło do tego czasu. Mimo wszystko jednak wyglądała, jakby wahała się pomiędzy przyjęciem mojej oferty a zachowaniem godności.
- jesteś pewien? – zapytała
- na sto procent. Jestem pewien tak, jak pewne jest to, że jeśli nie przyjmiesz mojej propozycji to się obrażę. A nie chcesz widzieć mnie obrażonego.
- chłopak ma rację. jest straszny. Jak mucha brzęcząca nad uchem o piątej rano – nawet nie zauważyłem, kiedy Arthur wszedł do pokoju. Ze zdziwionej miny Cecili wynika, że ona też go wcześniej nie widziała. Rzucił się na kanapę obok Cecilii.
- jeśli chodzi o narty, to jestem za. To dokąd jedziemy? – nie chciałem mówić Cecilii, gdzie chciałem jechać, bo wtedy na pewno by się nie zgodziła. Odpowiedziałem więc Arthurowi ogólnikowo
- tam, gdzie w tamtym roku. – starałem się pokazać mu spojrzeniem, żeby nie pytał o to już więcej. Chyba zrozumiał, bo zwrócił się do Cecilii
- zobaczysz, świetne warunki. Jeździ się genialnie. No, chyba, że jest się Magnusem. Wtedy nawet idealny śnieg nie pomoże.
- nie kłam! – zaśmiałem się. – oboje dobrze wiemy, że jeżdżę lepiej od ciebie
- ja kłamię? To ty ewidentnie przynosisz wstyd swojemu gatunkowi! – przez śmiech wykrztusił Arthur
- za to ty będąc moim gatunkiem przynosisz wstyd swojemu nazwisku – odparowałem. Cecilia uniosła pytająco brwi, dlatego wyjaśniłem jej o co chodzi – Arthur nazywa się Van Helsing*  – wybuchła śmiechem i wykrzyknęła
- nie wierzę! Van Helsing wampirem! Bram Stoker musi mieć z tego niezły ubaw.. 
CECILIA
Od chłopaków wróciłam koło 19:00. Muszę przyznać, że całkiem nieźle się z nimi dogaduję. Są inni niż wszyscy, nie wiem czy to dlatego, że są wampirami, czy po prostu tacy są. W każdym razie Magnus wobec innych ludzi nie jest pozytywnie nastawiony, ale w towarzystwie Arthura najwidoczniej czuje się swobodnie, jego arogancja zmienia się w dość specyficzne żarty, ale zawsze są to żarty. Natomiast Arthura jeszcze nie rozszyfrowałam, za krótko go znam. Mam wrażenie, że mimo swojej pozornj uprzejmości skrywa swoją ciemną stronę, jestem ciekawa tej strony.
Postanowiłam zadzwonić do Marthy i poinformować ją o propozycji wyjazdu. Odebrała po trzech sygnałach.
- hey, Cecilia, myślałam już, że nie żyjesz. – bo w sumie tak jest pomyślałam - Tak dawno się do mnie nie odzywałaś! – od razu przeszła do rzeczy, jak to Martha. Ona nigdy nie owijała w bawełnę.
- przepraszam, nie bardzo miałam ostatnio czas. – nie było to do końca kłamstwo. Nie mogę przecież powiedzieć jej całej prawdy. – ale wiem, jak ci to wynagrodzić.
- dawaj.
- pamiętasz Magnusa? – pytam, bo wiem, że on nie chciał, aby Martha uważała się za jego dziewczynę więc przekształcił jej wspomnienia, ale nie wiem jak bardzo.
- coś kojarzę. Byłyśmy na koncercie jego zespołu?
- tak, to on. Chodzę z nim na zajęcia, a teraz zaproponował mi wyjazd na narty na dwa tygodnie z jego przyjacielem Arthurem
- perkusistą? – przerwała mi.
- tak, tym Arthurem. Więc obiecał pokryć całe koszty wyjazdu, pod warunkiem że się zgodzimy.
- umawiasz się z nim? – zapytała podejrzliwa.
   - nie, dlaczego?
- to dziwne, żeby zwykły kolega z zajęć proponował zwykłej koleżance z zajęć i jej nie-bardzo-zwykłej koleżance wyjazd na narty, za który na dodatek sama zapłaci.
- Martha, nie próbuj widzieć czegoś tam, gdzie tego nie ma. poza tym, nie jestem kompletnie w jego typie. I on w moim.
- no nie wiem…
- to jedziemy czy nie?
- okay. Taką propozycją nie pogardzę. Tym bardziej że przyda się nam pobyć razem chociaż przez dwa tygodnie. To gdzie planuje nas zabrać?
- nie mam pojęcia. Zrobił z tego jakąś tajemnicę.
- lubię niespodzianki! Ale fajnie! – pisnęła do telefonu. – okay, to ja lecę na zakupy, muszę kupić nową kurtkę, w tej starej wyglądam grubo. – przewróciłam oczami. Typowa Martha, ona przejmuje się tym, że źle wygląda w kurtce, a w tym czasie ja przejmuje się tym, że ta sama Martha będzie przez dwa tygodnie niemal uwięziona z trzema wampirami.
- okay, jak będę wiedziała kiedy wyjeżdżamy, to zadzwonię albo napiszę. Papa!

- buziaczki – powiedziała i rozłączyła się. 

* Van Helsing- nazwisko użyte specjalnie, Abraham Van Helsing to postać stworzona przez Brama Stokera, autora "Drakuli" :) Van Helsing był z wykształcenia antropologiem, ale z zamiłowania łowcą wampirów ;) 

zapraszam za tydzień, dla ciekawskich mogę powiedzieć, że ruszyłam z pisaniem trzeciego, nieco innego, opowiadania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz