Poprzedniego dnia nie miałam na nic siły, wbiegłam tylko do
łazienki, która na szczęście była wolna i szybko się umyłam. Długo
rozmawialiśmy, więc tego dnia ciężko było zwlec się z łóżka, na szczęście
lekcje zaczynały się dopiero o dziewiątej, ale śniadanie było o ósmej
trzydzieści. To stosunkowo niewiele czasu, więc trochę się zdziwiłam. Nie
miałam jednak czasu, żeby dłużej o tym myśleć, zostało mi tylko pół godziny do
śniadania.
Podeszłam do biurka, na którym leżała karteczka, której nie widziałam
tam wcześniej. Zapisana była odręcznym, ale bardzo starannym pismem. Cecily, pora zacząć pierwszy dzień zajęć w
Akademii Jonathana. Śniadanie zaczyna się o 7:30, proszę o punktualność. Na
poranne zajęcia proszę założyć zwykły mundurek, który znajdziesz w szafie, po
czwartej lekcji natomiast będzie półgodzinna przerwa na przebranie się w strój
treningowy. Numery sal zapisane są na podręcznym planie lekcji w informatorze.
Miłego dnia, Amelia Herondale
Ubrałam się pospiesznie i wyjęłam mały plan lekcji z
informatora. Schowałam go do kieszeni żakietu razem z telefonem i wyszłam z
pokoju. Kiedy weszłam do Sali, wyjaśniło się, dlaczego wystarczy zaledwie pół
godziny na śniadanie. Na wczorajszej kolacji Sala przepełniona była ludźmi w
trójkolorowych mundurkach, dziś było zaledwie jakieś pięćdziesiąt, wszyscy w
czerni. Najwidoczniej Nocni Łowcy jedli śniadania osobno. Nabrałam na miseczkę
garść płatków kukurydzianych, a obok niej na tacy postawiłam jogurt
truskawkowy, czyli moje ulubione śniadanie. Odszukałam wzrokiem Briana, który
siedział przy tym samym stoliku co wczoraj.
- hejka przystojniaku – przywitałam się
- hejka Blackthorn – odpowiedział mi uśmiechem – wyglądasz
dziś tak promiennie, że aż pojaśniało, kiedy
weszłaś do Sali – wybuchłam śmiechem, słysząc jego poetyckie wyznanie.
- ty także wyglądasz dziś zniewalająco, Brian –odwzajemniłam
się
- gdybym nie był homo już dawno byłabyś moja
- oj byłabym, na pewno – znałam go dopiero jeden dzień, a
już go uwielbiałam.
Śniadanie minęło mi bardzo szybko, pewnie przez to, że Brian
był w świetnym humorze i bardzo dobrze nam się rozmawiało. Ani się obejrzałam,
a już musieliśmy zbierać się na pierwszą lekcję.
- jako pierwsza łacina. Wiem, gdzie jest ta sala, dobrze, że
zwiedziłem szkołę wczoraj
- co ja bym bez ciebie zrobiła? – w duchu serio dziękowałam
za Briana
- zaginęłabyś, Blackthorn, zaginęłabyś
Cztery pierwsze lekcje minęły niesamowicie szybko. Nigdy w
życiu nie miałam łaciny, ale wydawała się być ciekawym językiem. Na Runach
przez całą lekcję uczyliśmy się rysować tylko jeden Znak, nazywał się Iratze i powodował szybkie gojenie się ran i zdrowienie. Muszę
przyznać, że pod koniec wychodził mi już całkiem dobrze. Poznaliśmy także inną
Runę, którą dostaniemy dziś po lekcjach. Było to otwarte oko, takie samo, jakie
mają moi rodzice. Jest Znakiem stałym, ułatwia widzenie Świata Cieni, zwykle
niedostępnego dla oczu Przyziemnych, ale też niektórych Łowców, jak na przykład
czar spowijający Akademię, którego nie tak łatwo złamać. Astronomia i
astrologia raczej nie będą moimi ulubionymi przedmiotami… Demonologia jest
niesamowicie ciekawa, wcześniej nigdy nie widziałam demona, a teraz znam już
kilka ich rodzajów. Na pewno nie wyglądają jak
moje wcześniejsze wyobrażenia, ale to też zależy od rasy.
Teraz mieliśmy chwilę przerwy na przebranie się. Popędziłam
do pokoju i wskoczyłam w strój treningowy. Składała się na niego czarna koszulka
z krótkim rękawem, sportowe buty i czarne obcisłe spodnie z bardzo wygodnego i
dopasowującego się do ciała materiału.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem, a przez nie wpadł nie kto inny jak Brian. – czy
kobiety serio potrzebują aż tyle czasu, żeby się przygotować? – westchnął. – za
pięć minut kończy się przerwa!
- przecież zdążymy – uspokoiłam go
- no w sumie tak – wzruszył ramionami – ale widzę, że jesteś
już gotowa – powiedział z taką miną, że wybuchłam śmiechem. Chłopak tylko się
uśmiechnął.
- dalej, nie chcę się spóźnić pierwszego dnia – wyszedł
przez drzwi, a ja popędziłam za nim. Weszliśmy w teren szkoły poświęcony tylko
i wyłącznie treningom Nocnych Łowców. Nigdy wcześniej tu nie byłam, ale Brian
najwidoczniej tak, bo zaprowadził mnie prosto do sali, w której siedziało już
kilka osób z naszego rocznika.
- witam wszystkich, widzę, że jesteście w komplecie, to
dobrze. Zanim zaczniemy, powiedzcie mi, jak wam się podoba. – odpowiedzieliśmy,
że jest fajnie, powoli się przyzwyczajamy. Zaczęliśmy trening. Na początku
mieliśmy zrobić trzydzieści kółek wokół sali, która, nawiasem mówiąc, mała nie
była. Później ćwiczenia rozciągające i wzmacniające. Na następnych lekcjach
uczyliśmy się jak prawidłowo władać mieczem, co jest dość ciekawą historią,
ponieważ do zabijania demonów nie używa się broni palnej, bo zniszczyć je mogą
Runy, a pociski nie wytrzymują ich magii. Dlatego używa się różnego rodzaju
mieczy, sztyletów, chakramów i łuków
Hmmmmmmm... Coś to wyjaśnia, za chwilę dojdę co... Mniejsza! Dlaczego Brian ma taki fajny charakter? I wszystkie dziewczyny byłyby z pewnością na każde jego skinienie. Szkodaaa, a już myślałam, że dostałam w prezencie kogoś za Magnusa. Ech... Trudno.
OdpowiedzUsuń*A może jednak coś dostanę?*
dojdziesz, na pewno! :) i tak, Brian jest przesłodki ♥ zastanawiam się nad tym, żeby go z kimś zeswatać, ale to jeszcze nie teraz (w końcu ma być więcej rozdziałów) :) hmmm... może jednak dostaniesz... #spoiler - na pewno dostaniesz xd #spoiler2 - może na początku wyda się spokojny, ale też ma charakterek... okay, koniec z tymi spoilerami, bo zaraz zdradzę wszystko to, co najlepsze! ;)
Usuń