jako prezent świąteczny - dłuższy rozdział, w dodatku z naszym tajemniczym nieznajomym :) miłego czytania i wesołych świąt!!
Dam radę. Nie jestem szalona i nigdy
nie byłam. Żaden dziwak z białymi włosami tego nie zmieni. W ciągu ostatnich dwóch dni te słowa stały się
mantrą Cecily. Kiedy Smith stwierdził, że ma się spotkać z tym chłopakiem
wydało się to jej szalonym pomysłem, jednak powoli zaczynała rozumieć tego
sens. Jednak mimo tego, co próbowała sobie wmówić, bała się tego spotkania.
Na dźwięk
pukania do drzwi podskoczyła na łóżku.
- kto tam? –
zapytała cicho, niepewnie
- to ja, Cecily
– rozległ się głos Henry’ego. – a kogo się spodziewasz?
- nie ważne,
już wychodzę.
***
Po śniadaniu
Cecily nie poszła na poranne zajęcia grupowe, a skierowała się do gabinetu
Smitha. Zza drzwi dochodziły stłumione głosy. Zapukała.
- wejdź
kiedy będziesz gotowa, Cecily – usłyszała głos pana Smitha. Zebrała się w sobie
i otworzyła drzwi.
Od razu w
oczy rzucił jej się chłopak. Stał do niej lekko tyłem, patrzył przez okno. Widziała
jego ostro zarysowaną linę żuchwy. Był wysoki, szczupły, jednak przez białą
koszulę, którą miał na sobie, było widać zarys mięśni. Jego włosy były nienaturalnie
srebrnobiałe, a kiedy odwrócił się w jej stronę, dziewczynę zmroziło przenikliwe
spojrzenie czarnych oczu.
Tym razem
nie Cecily nie poczuła żadnych gwałtownych uczuć. Jedynie czuła niepokój ukryty
gdzieś w zakamarkach podświadomości, który wzmagał się, kiedy ich spojrzenia
się krzyżowały.
- Cecily
możesz usiąść. Sam, ty również zajmij miejsce. Dziś będę się tylko przyglądał. –
podpowiedział pan Smith.
- tym razem
bez fajerwerków? – zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem, siadając na fotelu
naprzeciwko dziewczyny.
-
zaskakujące, prawda? – odpowiedziała kpiącym tonem.
- w istocie.
Nie przedstawiłem się. Jestem Sam.
- Sam? Myślałam,
że ktoś, kto prześladuje mnie po nocach będzie miał jakieś bardziej wymyślne
imię, jak Edmund, albo coś w tym stylu..
- to tylko
zdrobnienie, rodziców trochę poniosło, kiedy wybierali imię – zaśmiał się. Miał
bardzo melodyjny głos.
- i niech
zgadnę, nie powiesz mi jak brzmi w całości – uniosła brew
- raczej nie
– obdarzył ją uśmiechem. Zapadła chwila ciszy, po której dziewczyna zadała
nurtujące ją pytanie
- dlaczego
prześladujesz mnie w snach?
- z tego, co
słyszałem, prześladuje cię osoba o srebrnych oczach, moje są czarne.
- tak ale… -
dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć. Nagle wszystko wydało jej się bez
sensu – ale mam wrażenie, jakby kiedyś były srebrne..
- ciekawa
teza, Cecily. Większość ludzi zakłada, że to włosy są farbowane
- a nie są?
- jak tatę
kocham, nie!
- chciałeś
powiedzieć „Jak Boga kocham”
- powiedzmy –
Sam wzruszył ramionami.
- więc
mówisz, że to nie ty? W tych snach?
- tego nie
powiedziałem.
- czyli to
ty?!
- Cecily,
czy ja ci wyglądam na Harry’ego Pottera?
- no.. nie. Ale
to nic nie zmienia.
- wydaje mi
się jednak, że zmienia dużo.
- na
przykład? – dziewczyna powoli się irytowała.
- słyszałaś
kiedyś o człowieku, który zsyła sny na kogoś nieznajomego, kogo widzi pierwszy
raz w życiu?
- trzeci –
poprawiła go Cecily
- jak to „trzeci”?
– zdziwił się
- jeszcze wczoraj
na zajęciach. Poza tym jestem pewna, że gdzieś już cię widziałam, tylko nie
mogę sobie przypomnieć gdzie…
Sam tylko
wzruszył ramionami. Cała ta rozmowa wydawała się Cecily bardzo dziwna. Ale Sam
ją zaintrygował.
- dobrze, na
dzisiaj wystarczy. Do zobaczenia jutro Cecily. Nie musisz dzisiaj przychodzić
na normalną terapię, zrób sobie wolne, odpocznij.
Cecily
wstała z krzesła i skierowała się do drzwi. Sam podbiegł i otworzył je. Ich spojrzenia
znów się spotkały.
- miło było
cię poznać, Cecily. Mam nadzieję, że
niedługo znów się zobaczymy – uśmiechnął się delikatnie.
- mi
również. – zamknęła drzwi. Cóż za dziwny chłopak!
Uśmiecham się, ale... dziwny charakter ma ten Sam xD Ale z Cecily się zaejdą koniec, kropeczka!
OdpowiedzUsuńTo prawda, Sam jest dość orygnialny, bo w mojej głowie wciąż toczy się walka o jego końcowy charakter....
UsuńSkoro tak mówisz 😂😂😂