sobota, 18 lutego 2017

8.opowiadanie 4

na wstępie chciałam przeprosić za moją dłuuuuugą nieobecność. nie chcę się tłumaczyć, ale była ona spowodowana przede wszystkim kompletnym brakiem natchnienia i czasu. Jednak nie podobało mi się to, w jaki sposób Was porzuciłam i postanowiłam to zmienić, więc dziś przychodzę z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że si nie zawiedziecie :)

 Trzy miesiące później

Przez te trzy miesiące Cecily dokonała pewnych zmian w swoim życiu. Wyprowadziła się z domu, co nadal było powodem jej kłótni z mamą i zamieszkała w niewielkim miasteczku u podnóża Alp. Było to tylko przejściowe miejsce zamieszkania, jednak czuła, że nie dokończyła jeszcze jednego etapu w swoim życiu. Mianowicie od dnia, w którym opuściła szpital nie widziała Sama. Czuła, że musi z nim porozmawiać, jednak jedynym krokiem, jaki wykonała, było właśnie przeprowadzenie się stosunkowo niedaleko niego. Przynajmniej miała nadzieję, że nadal znajduje się w szpitalu, z jakiegokolwiek powodu się tam pojawił. Jednak od tego czasu nie zrobiła nic innego, co mogłoby ją do niego zbliżyć. Chyba liczyła na cud.

Tego wieczoru ten cud się wydarzył.

-Dobry wieczór– usłyszała dość niski, o ciepłej barwie głos. Siedziała w kącie swojej ulubionej kawiarni i piła gorącą czekoladę. Podniosła wzrok i zobaczyła szczupłego, wysokiego chłopaka o nieprzeniknionych czarnych oczach i białych włosach. To nie mógł być nikt inny

- Sam? – zapytała ze zdziwieniem – co ty tutaj robisz?
- przejeżdżałem akurat tą drogą i postanowiłem wejść tutaj. Szukałem miejsca gdzie mógłbym usiąść, a w zamian znalazłem ciebie – uśmiechnął się promiennie – mogę się dosiąść?
- jasne, usiądź – chłopak zajął miejsce naprzeciwko niej. Przez chwilę siedzieli w ciszy, nie spuszczając z siebie wzroku.
- jak ci minęły te trzy miesiące? Nie wróciłaś do domu? – zapytał Sam z zachęcającym uśmiechem
- wróciłam, ale od razu się wyprowadziłam…. Sam, nie widziałam cię przez trzy miesiące, a ty nagle wchodzisz tu jak gdyby nigdy nic, mógłbyś mi chociaż wyjaśnić o co chodziło z tym szybkim zakończeniem mojego pobytu w szpitalu?
- najwidoczniej zrobiłaś duże postępy – twarz chłopaka przybrała tajemniczy wyraz.
 - nie wierzę ci. Wiem, że to dzięki tobie mnie wypisali. Tylko nie wiem, dlaczego to zrobiłeś.
- okay, to byłem ja. Nie mogę ci teraz powiedzieć dlaczego i jak to się stało, że tam trafiłaś, jednak po wszystkim szukałem cię i kiedy już znalazłem w miejscu takim, jak to, zrozumiałem, że to wszystko moja wina i powinienem cię z tego wyciągnąć.
-dlaczego nie możesz powiedzieć jak to się stało?
- nie zrozumiałabyś. Albo stwierdziła, że jestem chory psychicznie, co byłoby dla ciebie prawdopodobną opcją, skoro poznałaś mnie w szpitalu psychiatrycznym.
- okay, skoro nie chcesz mówić, to nie mów. Kiedyś i tak dowiem się prawdy – powiedziała z zacięciem.
- i tego właśnie się obawiam – skwitował chicho Sam. Jego oczy przybrały rozmarzony wyraz. Po chwili jednak zerwał się gwałtownie na nogi. – niestety, Cecily, muszę już iść. Może wpadniesz jutro wieczorem do mojego mieszkania? Jestem mistrzem w gotowaniu makaronu.

Dziewczyna była zaskoczona jego propozycją, jednak zgodziła się – okay, tylko podaj mi adres. – spojrzała na Sama, który zdążył już ubrać swój czarny płaszcz i granatowy szalik.
- wyślę ci go SMS-em – ruszył do wyjścia – do zobaczenia
- czekaj, nie masz mojego numeru! – krzyknęła, jednak on już tego nie słyszał. 

2 komentarze:

  1. Och... Ciekawy rozdział! Widzę, że po długiej przerwie wracasz z nowym zapałem 😀 Mam nadzieję na ciekawy zwrot akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowa wena, nowe rozdziały! :) zwrot akcji w planach, tylko muszę jeszcze pomyśleć, kiedy go wprowadzić :)

      Usuń