piątek, 6 maja 2016

Rozdział 9. Opowiadanie 3


- hejka Cecily – wracałam właśnie z zajęć, kiedy podbiegł do mnie Ryan. Brian szepnął mi na ucho
- ja się zmywam, odezwę się później
- hej Ryan – odpowiedziałam odprowadzając Briana wzrokiem. Widziałam jak tłumaczy Bonnie i Annie dlaczego mnie zostawił. Pokazały mi uniesione kciuki w górę i poszły z Brianem.
- tak się zastanawiałem, do kogo mogę się z tym zwrócić i przypomniało mi się, że wczoraj rozmawialiśmy.  Więc może chciałabyś się ze mną wybrać w piątek do księgarni, kiedy będziemy mieli dzień wolny? W te dni można wychodzić poza teren szkoły, a w najbliższym miasteczku jest dość dobrze zaopatrzona księgarnia.
- okay, tylko jak tam dotrzemy? Z tego co pamiętam, jesteśmy w środku lasu, raczej autobusy tu nie zaglądają – zaśmiałam się. On tylko się uśmiechnął i powiedział
- pewnie tak, ale od czego ma się samochód? – kiedy się uśmiechał wyglądał przezabawnie. Aż miałam ochotę przeczesać ręką jego gęste czarne włosy, jednak się powtrzymałam.
- czyli ten piątek? O której?
- 15? Pasuje ci?
- jasne, to do zobaczenia - powiedziałam widząc, że doszliśmy już do schodów, czyli miejsca, gdzie musieliśmy się rozdzielić.
- do zobaczenia – odpowiedział z pięknym uśmiechem.

Kiedy weszłam do mojego pokoju prawie podskoczyłam, bo nie spodziewałam się, że kogoś w nim zastanę.  
- i jak tam randka z Panem Mrocznym? Już umówiona ? – zapytała Bonnie siedząca na moim łóżku.
- Pan Mroczny ma na imię Ryan i wcale nie jest taki mroczny. I to nie jest randka, po prostu wybieramy się w ten piątek do miasta. – wzruszyłam ramionami
- czyli randka. W ten piątek?
- tak, a co?
- Cecily, wiesz, że TEN piątek jest jutro?
- jak to?! – nie spodziewałam się, że czas tak szybko tutaj leci…. Nigdy bym nie pomyślała, że już jutro koniec pierwszego tygodnia w Akademii...  – dobra, nie ważne. Jak znalazłaś  mój pokój? – postanowiłam zmienić temat
- to nie było trudne -  wzruszyła ramionami – wliczając to, że mieszkam naprzeciwko
- mieszkasz naprzeciwko?!
- tak, ale dopiero od dzisiaj, poprosiłam o przeniesienie. To samo zrobiła Annie, ale jeszcze nie mogła się przenieść. Zrobi to w przyszłym tygodniu.
- okay…. Nie powiem, będzie ciekawie.
- to na pewno. Ja spadam, musisz się wyspać przed randką z Panem Mrocznym – puściła do mnie oczko wychodząc z pokoju
- on nie jest Panem Mrocznym!
                                                                    ***
W Akademii czas mijał mi niesamowicie szybko. Tydzień już dobiegał końca, a ja nawet ani razu nie sprawdziłam maila. Wzięłam więc mojego czarnego laptopa na łóżko i zignorowawszy wyskakujące okienko zawierające, jak głosił tytuł, „najświeższe wieści kryminalne: kto zabił Rose?” otworzyłam skrzynkę pocztową. Kiedy zobaczyłam ilość nieprzeczytanych wiadomości trochę się przestraszyłam. Większość z nich było od Matta i Alice. Zrobiło mi się głupio, że tak zignorowałam moich przyjaciół. Przeczytałam tylko kilka z nich, bo większość była bardzo podobna:

Matt: hejka C, jak tam życie?

Alice: no opowiadaj jak tam nowa szkoła?

Matt: mam nadzieję, że nie odpisujesz dlatego, że dobrze się tam bawisz, a nie dlatego, że ta szkoła to tak na prawdę szkolenie dla dealerów

Alice: C, odpisz, proszę, tęsknię jak nie wiem co

Matt: a może to naprawdę jest jakaś akcja-konspiracja?

Alice: żyjesz ty jeszcze?

Było ich tam duuuużo więcej. Musiałam coś im napisać, więc zabrałam się za to.

Hejka, u mnie wszystko w porządku, miałam strasznie mało czasu, przeprowadzka te sprawy. Znajomi są okay, jeszcze nie zdążyłam ich dokładnie poznać, ale nadrobię na następnej imprezie (która inna szkoła pozwala na imprezy bez nadzoru? Lol). Musimy kiedyś się spotkać, może za dwa tygodnie? Moglibyśmy iść na jakąś imprezkę w NY J  -C.

Skończyłam pisać i dotarło do mnie, że nasze przyszłe spotkanie będzie co najmniej dziwne. Bo przecież nie mogę im powiedzieć, czego tak naprawdę się uczę, co to za ‘tatuaże’. A co jeśli zaatakuje nas jakiś demon, a ja będę nieuzbrojona i niewystarczająco silna, żeby go powstrzymać? Albo będę chciała im pokazać coś, czego oni nie będą widzieli? W ciągu kilku dni moje życie tak bardzo się zmieniło…
Ale spokojnie. O to będę martwić się kiedy indziej. Teraz trzeba wziąć życie w swoje ręce.

rozdział dziewiąty, mam nadzieję, że powoli wybrnę z tych flaków z olejem, jednak zrobiłam sobie małą przerwę w pisaniu i mam w zapasie tylko nieskończony rozdział dziesiąty! liczę na Waszą pozytywną energię i może trochę inspiracji, bo ostatnio z weną u mnie ciężko.... jeśli chcecie, piszcie na mail: blog.love.lasts.forever@gmail.com :) 

2 komentarze:

  1. Ilu ich jeszcze będzie, no ilu? Nasza Cecily nie próżnuje, już ma trzech..... a raczej dwóch xD Kolejny Magnus się szykuje, tylko o wiele milszy. Jeśli to na nic nie wpłynie (!) to napiszę: Już widzę jak Ryan broni Cecily przed jakims upiorem... jak romantycznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, zobaczymy 😁 na pewno trochę popracują razem...
      Obawiam się, że troszkę odrobinę za miły jest na razie, ale dopiero kształtuję jego postać 😊

      Usuń