piątek, 11 listopada 2016

I. opowiadanie 4

- opisz mi jeszcze raz ten sen, Cecily – powiedział pan Smith, grubszy psychiatra koło pięćdziesiątki. Na sesjach zawsze patrzył w oczy, co niezmiernie denerwowało dziewczynę.

- jak zawsze widziałam tylko duże srebrne oczy – westchnęła z irytacją na wspomnienie dręczącego ją od roku snu – wpatrywały się we mnie jak pan teraz – zacisnęła wargi, aby wyrazić swą złość

- Cecily, nie możesz unikać spojrzeń innych ludzi. To normalne, że twój każdy rozmówca będzie patrzył ci w oczy.

- wiem, po prostu tego nie lubię! Z resztą pan i tak nie zrozumie.

- jestem tu, aby zrozumieć i pomóc zrozumieć to tobie. Cecily, powiedz mi, jak to się w ogóle stało, że tu trafiłaś? W kartotece nie było nic na ten temat wspomniane.

- nie powiem, pan nie zrozumie. – tak naprawdę nie była pewna, czy sama to rozumie. Tym wspomnieniem nie dzieliła się z nikim.

- postaram się zrozumieć. Jeśli chcesz, żeby nasza praca zaczęła przynosić efekty musisz się w końcu otworzyć. Nie ważne, jak bardzo nierealne wydają się twoje wspomnienia.

- okay… odesłała mnie tu mama, kiedy znalazła mnie w pokoju gadającą jakieś bzdury

- wiesz dobrze, że to nie był bezpośredni powód. Nastolatki czasem mówią bzdurne rzeczy – lekarz zdjął okulary i wytarł szkła o ciemnobrązowy materiał marynarki, uśmiechając się pod nosem, zapewne wspominając nastoletnie lata swoich, dorosłych już, dzieci.

- lekarze mówili też, że byłam agresywna… na początku.

- to już wiem, pracuję z tobą od twojego przyjazdu do tej kliniki, nie pamiętasz? – zmrużył oczy, jakby w obawie, że młoda pacjentka ma na dodatek amnezję.

- pamiętam, po prostu nie za bardzo wiem, co działo się wcześniej, zupełnie jakby ktoś wymazał mi z głowy to istotne dziesięć minut życia. – dziewczyna poruszyła się niespokojnie, jakby sfrustrowana luką w pamięci.

- to normalne, gdy ktoś przeżywa gwałtowne i silne emocje, Cecily. Jednak z czasem wspomnienie wróci. Niestety na dzisiaj musimy kończyć, za dziesięć minut będzie cisza nocna. Dobranoc, Cecily – odprawił ją. Cecily wstała, czując niemałą ulgę, że dzisiaj Smith nie drążył tematu. Nie lubiła tych sesji, uważała, że skoro mózg skasował tamto wspomnienie, to zrobił to  w jakimś celu. Nie chciała się do tego przyznać, ale bała się tego wspomnienia. W sumie, nie wiedziała, czego boi się bardziej: tego, że odzyska wspomnienie, które okaże się straszne, czy tego, że go nie odzyska i na zawsze zostanie w psychiatryku…


1 komentarz:

  1. Och... Musiało stać się coś strasznego skoro wylądowała w takim miejscu! Myślę, że tak naprawdę wcisneli jej tą chorobę...

    OdpowiedzUsuń